niedziela, 27 lipca 2014

14. Best song ever.


Przez kolejny tydzień dziewczyna rozmawiała tylko z Perrie. W środę popołudniu idzie na umówioną jeszcze przez harrego wizytę.
Gdy jest jej kolej wchodzi do środka. Może poprosić o zwolnienie zdrowotne.
- Dzień dobry.- mówi.
- witam. Pani sama?
- Nie licząc Fasolki.
- proszę usiąść - Leonie zajmuje miejscu i w tym momencie w środku pojawia się Harry.
- O cholera.... - szepcze Dziewczyna.
- Przepraszam za spóźnienie..
- Proszę usiąść. - mówi lekarka. Leonie po chwili jest przygotowana do badania. Leży z rozsuniętymi nogami.
Mężczyzna siedzi czekając. Sam nie wie czego oczekuje.
- Raczej duzo nie mogę teraz stwierdzić. Po prostu ze jest pani w ciąży.
- w końcu to tylko tydzień - mruczy Harry.
- O tu - pokazuje na ziarenko na ekranie.
Brunet wstaje i podchodzi.
- Nie widzę - pomimo to się uśmiecha.
- O tutaj - to niewielka kropka.
- Wow..
Leonie leży spokojnie wpatrując się w ekran. Przełyka ślinę. Dziecko Harry'ego. Tylko jego.
- Patrz - słyszy.
- Patrzę.
- wcale nie. Patrz jakie małe.
- Harry widzę - śmieje się cicho.
- To najpiękniejsza kropka na świecie
- Cała twoja.
Kończą badanie i lekarka wszystko im tłumaczy jak to będzie, po czym wychodzą z gabinetu.
Leonie chowa swoje zwolnienie.
- Wsiadaj - słyszy przy aucie Styles a
- Nie. Muszę wrócić i nakarmić kota.
- Przecież ty kota nie masz.
- Kupiłam - kłamie.
- Fajnie. Brat ci go nakarmi.  - zamyka za nią drzwi od strony pasażera.
- Harry no - zakłada ręce na klatkę, opierając głowę o szybę
- Nie mów że się tego nie spodziewałaś, jesteś w końcu inteligentna.
- Nie jestem ci tam potrzebna, chcę wrócić do siebie, dbam o swoje zdrowie.
- cieszę się.
- Proszę.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo chce Cię u siebie.
- Tak, to jest genialny argument - mruczy cicho.
- Wiem - dojeżdżają i wchodzą do domu.
Dziewczyna znika w swoim pokoju. Siedzi na łóżku z usg.
Rzeczywiście fajna ta kropka.Za kilka miesięcy będzie większa i większa. Schodzi na kolacje gdy woła ją Harry.
- Tak?
- Jesteś na mnie obrażona. Nie wiem o co, ale przestań. - pokazuje żeby usiadła.
- Nie jestem na ciebie obrażona. - zajmuje miejsce na fotelu.
- Kolacja.
- Nie jestem głodna.
- Nie musisz jeść nie wiadomo ile. Tylko trochę.
- Nadal jesteś zly?
- Jedz mała.
- Odpowiedz duży.
- Nie.
- Nie nie jesteś zły czy nie nie odpowiesz?
- Nie jestem zły.
Dziewczyna wstaje i podchodzi do stołu. Siada, aby zjeść.
W ciszy oboje spożywają kolacje.
- Nie będę dawać tego zwolnienia.
- Ja dam.
- Nie chce siedzieć w domu.
- Nie karze ci. Zresztą masz rację. Twoja sprawa - zabiera talerze.
- Teraz tak będziemy rozmawiać?
- Nie rozumiem.
- Obojętnie. Jakbym była pracownikiem. - odpowiada i wychodzi do ogrodu.
Harry nie rozumie. Zaczyna rozmowę i nie pozwalając odpowiedzieć wychodzi.
Kobiety. Pff i humorki.
Siada na kanapie i włącza mecz. Tak strasznie nie chce nic do niej czuć. Czemu to takie trudne.
Zawsze był chłodny . Kobiety były na jedną noc. Ale teraz jest obrażona, może mu przejdzie podczas kiedy ich stosunki są jakie są.
Leonie siedzi na huśtawce. Ciekawe czy ona tez będzie wymiotować. Jest ciekawa tego jak będzie wyglądać dziewięć przyszłych miesięcy.
Siedzi tak bardzo długo. Jest późno gdy przebiera się w spodenki i koszulkę. Idzie do pokoju Harryego. Posuwa go rękoma i kładzie się przy nim przytulona.
Brunet przez sen obraca się plecy i mruczy coś cicho. Ona słucha jego spokojnego oddechu.
Sama w końcu przy nim zasypia.
Budzi ją jakiś pomruk. Przeciera oczy. Harry gada coś przez sen trzymając nogi dziewczyny między swoimi. Leonie lekko odgarnia włosy z jego czoła. Przejeżdża palcami po policzku mężczyzny.
Czuje uścisk na plecach i dopiero wtedy zdaje sobie sprawę że Harry ją obejmuje. Jest pewna, że śpi. To nawet dobrze. Czuje się bezpieczna w jego ramionach.
Wie że Brunet nie lubi gdy jest w jego łóżku. Ostrożnie wymyka się z jego ramion. Nie chce,  aby był zły. Schodzi na dół i siedzi w piżamie na kanapie oglądając coś. Pół godziny później dołącza do niej mężczyzna.
- Cześć Hazz. - mówi odwracając się w jego stronę.
- Cześć - czochra jej włosy i idzie do kuchni.
Ta zrywa się zaraz za nim. Wyprzedza go i zajmuje się śniadaniem.
- Boże jaki miałem sen.. - przeciąga się.
- Jaki Harry? - pyta bardzo ciekawa. Ma miły i łagodny ton.
- Nie pamiętam, ale wyspałem się jak nigdy.
- Dobrze wiedzieć...- uśmiecha się pod nosem robiąc mu kawę.
Po śniadaniu chłopak wychodzi z domu prawie na cały dzień. Leonie siedzi sama. Czyta książki.
Lektura tak ją wciąga że nawet nie zauważa gdy chłopak wraca.
- Cześć.- macha mu.
Siada w fotelu naprzeciwko niej i opiera łokcie na kolanach.
- Gadałem z Niall em.
- Tak na temat?
- Powiedział że możesz z nim zamieszkać.
- Wiesz bo ja...Jednak ci przeszkadzam tak?
- Nie przeszkadzasz. Dokończ - patrzy na nią.
- Chciałabym tu zostać.
- Dobra, zapomnij. - Stylesa szlag trafia że nie może nic wymyślić.
- Chcesz się mnie pozbyć ale chcesz żebym była pod kontrolą.
- Nie rozumiesz.
- Bo nie mówisz?
- zostajesz. Dla mnie w porządku.
- Postaram się o lepsze sny - zamyka książkę.
- Co?
- Nic Hazz Nic.
- Powiedz o czym mówiłaś.
- O tobie.
- sama mówisz jakbyś chciała a nie mogła.
- Wiesz gram tajemniczo. Tak jak ty.
- Jestem otwartą księgą mała.
- Zwłaszcza w nocy.
- Czemu do cholery przyszłaś do mojej sypialni?
- Bo tylko przy tobie jest dobrze.
Harry chce już odpowiedzieć ale docierają do niego jej słowa i go blokuje. Leonie wpatruję się w jego. Jej wzrok zjeżdża z oczu na usta i niżej, a potem znów wraca do zielonych szmaragdów.
Mężczyzna wstaje , przełyka ślinę i przyciąga ją od razu łącząc ich usta. Silnym ramieniem bacznie oplata jej talię tak że gdy ją puszcza to Leonie znowu opada na sofę.
- idę popływać.. - mówi i schodzi na dół.
Le leży na kanapie, szybko oddychając. Co do cholery?! Jeden pocałunek, a zaparł jej dech w piersiach.
Styles jak zwykle zrzuca ubrania i wskakuje do wody. Wyładowanie się zajmuje mu prawie dwie godziny. Bierze ręcznik i idzie pod prysznic. Ciepła woda po treningu to jest to.
Po pół godzinie wychodzi. Idąc do jadalni czuje zapach smażonego mięsa. Coś jak z grilla. Leonie miesza w misce robiąc sałatkę. Jednocześnie zerka na elektryczny grill na blacie.
- Zachcianka czy nerwica natręctw?
- Zachcianka - odpowiada wkładając słomkę do ust i pijąc sok z lodem.
- Jest 8 Leonie. Nie za późno?
Odwraca głowę w jego stronę i mruży oczy.
- Nie dbam o figurę. Będę gruba, brzydka, no akurat już jestem, nie zwracająca na nikogo uwagi. Jeść mi nie zabronisz.
- Miałem na myśli zdrowie - mówi kompletnie zszokowany.
Dziewczyna opiera się jedną ręką o blat, jedząc pokrojonego pomidora.
- Raz nic się nie stanie tak? No właśnie. Fasolce to nie przeszkadza. Dziś wyjątkowo.
- Skoro tak uważasz - śmieje się.
- Siadaj, sama jeść nie będę.
- Ale nie przychodź do mnie w nocy, że cię brzuch boli - uprzedza i zaczynają jeść.
- Że mnie brzuch boli to nie przyjdę, ale ... -mamrocze do siebie.
- w tym domu nic cię nie zje. Masz moje słowo.
- Ja wiem. - odpowiada kiwając głową na boki. Włosy wchodzą jej do oczu, gdy tak robi. - Ale ty jesteś taki przytulaśny.
- W życiu. - mówi odnosząc talerze.
- Twoje niedoczekanie - szepcze cicho dziewczyna i biegnie pod prysznic.
W łazience jednak, decyduje się na wannę. Napełnia ją ciepło wodą i rozbiera się. Siedząc w wodzie woła chłopaka.
- Harry, chodź mi pomożesz!
Chłopak biegnie po schodach wpadając do łazienki przestraszony.
- Nie mówiłam, że mi coś jest - odpowiada Leonie. Wyciąga z jego kieszeni telefon, gdy on dochodzi do siebie. W jednej chwili znajduje się wannie.
- Jesteś jakimś zesłanym na mnie przekleństwem.
Dziewczyna śmieje się siadając na jego kolanach.
- To nam nie potrzebne – ściąga jego mokrą marynarkę. – To też – zajmuje się koszulką. Przy okazji całuje jego szyje, ramiona i tors.
- Podobno już zaszłaś, więc o co chodzi?
- O ciebie.
- O mnie? - całuje jej szyję.
- Nie robiłam tego tylko dla ciąży. - Rozpina jego spodnie Mrucząc.
- Siedzisz na mnie naga. Teraz uwierzę pewnie we wszystko.
- Nareszcie mam jakaś przewagę. Kamień z serca - teraz to ona go całuje po szyi.
- Niall nie ma racji. Jesteś mistrzynią intryg, a jeszcze nie umiem cie rozgryźć - osuwa swoje spodnie z bokserkami.
- Wcale nie. Jestem łatwa do przejrzenia. - siada wygodniej unosząc swoje biodra.
- Więc muszę być ślepy...
- Zdecydowanie. - nakierowuje jego męskość na swoje wejść i chowa twarz w zagłębienie szyi Harryego.
- przez Twoje próby tydzień to była wieczność - wzdycha.
- Tak. - opłata go rękoma poruszając się.
Styles kładzie dłonie na jej biodrach i zgina kolana o które może się oprzeć blondynka.
Dziewczyna mówi mu takie rzeczy do ucha,  że nie trzeba wiele.
Ten za to powtarza na około jej imię.
- Już... - Leonie ma łzy w oczach. Tak działają na nią te wszystkie emocje.
Gdy chłopak uspokaja oddech dostrzega ślady na policzkach dziewczyny.
- Boże co zrobiłem?
- Nic. - kręci głową. - Po prostu było cudownie.
- Przecież płaczesz..
- Bo wszystkie emocje we mnie...wybuchły.
- Przepraszam - całuje jej dłoń.
- Chodźmy do łóżka.
- No tak, przeziębisz się jeszcze - wyciąga ją i owija ręcznikiem
Dziewczyna sięga po koszulkę do spania i majtki.
- Na pewno wszystko okay? - upewnia się Brunet
- Tak Harry. Niektórzy bardzo mocno przeżywają przyjemność.
- Więc lepiej nie..
- A do tego doszły te wszystkie zdarzenia z ostatnich dni - wsuwa rękę w jego dużo większą i ciepła.
- Po prostu zaśnij skarbie.
- Chcę z tobą.
- Wskakuj pod kołdrę, zaraz przyjdę.
Zadowolona idzie do swojej sypialni i wdrapuje się na łóżko.
Chłopak schodzi na dół. Próbuje zadzwonić do Nialla ale ten nie odbiera więc Brunet domyśla się co to znaczy. W trochę gorszym humorze wraca na górę i wchodzi do swojej sypialni. Dziwi się nie widząc tam Leonie. Kieruje się więc do jej pokoju.
Dziewczyna ma zamknięte oczy. Wygląda na to, że śpi przytulona do poduszki z jego koszulka przy policzku.
- Leonie? - odzywa się cicho.
- Hm? - słyszy pomruk.
- Szukałem jej mała.
- Nie oddam - mocniej przytula koszulkę. Wtula w nią nos.
- Małpa..
- Chodź tu.
- Masz ją, po co ci ja?
- styles.
- troje to za dużo skarbie. - powstrzymuje śmiech.
- Nawet czworo - wyciąga rękę i na ślepo przyciąga go do siebie.
- No tak - chłopak wchodzi pod kołdrę.
Leonie kładzie się na nim. Jest dość lekka, więc brunetowi nie jest ciężko. Harry gładzi jej plecy i dłonią sunie coraz niżej aż zatrzymuje się na tyłku dziewczyny. Ta cicho chichocze, ale nie rusza się. Składa delikatny pocałunek na jego obojczyku i na dobre zasypia. Harry przez dłuższy czas patrzy na nią, ale również odpływa.

~~~~~~~*~~~~~~~~
Wciąż mój internet szwankuję jednak mam nadzieję, że Wam się podoba :) 
JEŚLI LUBICIE OPOWIADANIE TYPU MERCEDES TO TUTAJ NOWE --->  http://amnesia-fanfiction-black-malik-wilson.blogspot.com/

poniedziałek, 21 lipca 2014

13. Life is life.

Leonie budzi się przed budzikiem. Na wszelki wypadek wyłącza go. Podnosi się i ubiera ale najpierw bierze szybki prysznic. Zostawia Harry emu karteczkę. " Wpadniesz po mnie? PS. Słodko spisz : * "
Bierze swoją torbę i wychodzi do pracy.
W bardzo dobrym humorze bawi się z dziećmi. Postanawia ze sprawdzi w sobotę test. Jeśli się nie uda to znów spróbują.
Dzień mija jej szybko i płynnie.
Christian zostaje do końca z Leonie. Przecież ma go zabrać. Przed domem czeka Niall.
- Cześć brat.
- Mam go zabrać. - bierze smyka na ręce posyłając mu uśmiech.
- A to czemu?
- Harry prosił.
- No dobrze. To pa chłopaki - żegna się z nimi i wchodzi do domu.
W sypialni widzi Hazze z jej testami ciążowymi. Oczy mężczyzny są czerwone ale kompletnie nieobecne.
- Nie...- dziewczyna nie wie co ma powiedzieć. Przełyka ślinę zszokowana.
Brunet dopiero teraz zauważa jej obecność. Powoli do niego podchodzi i zabiera mu testy. Za każdym razem sprawdzała. Naprawdę chciała.
- Więc co mówiłaś? Nie wszystkie są takie same?
- Gdybym ci powiedziała to byś juz nie próbował. - odpowiada drżącym głosem. Czuje łzy które chcą wypłynąć. - A chciałam ci pomoc.
- zrobiło ci się mnie szkoda i chciałaś pomóc?!
- Widziałam jak chcesz tego dziecka! Po co bym to tyle razy sprawdzała? Za każdym razem miałam nadzieję że ci się udało.
- No więc się nie udało.
- Tego nie wiesz -odpowiada.
- Weźmiesz kredki i narysujesz dwie kreski? Powinnaś być w trzecim tygodniu. Jak do cholery chciałaś to ukryć?!
- Nie chciałam. Mówiłam ci przed chwilą. Jednego czy dwóch tygodni...Nie ważne. Starałam się aby zajść wiec nie miej wyrzutów! chce ci dam to dziecko za wszelką cenę bo nawet cię przez to Okłamałam. A jak nie pamiętasz to wczoraj tez się starałeś. - zapłakana wchodzi do łazienki zamykając je z trzaskiem. Szuka dodatkowego testu.
Nie ma?! Po prostu nie ma. Ani jednego.
Opiera ręce o umywalkę i głęboko oddycha. Musi się uspokoić. Zaraz pójdzie i kupi. Tak właśnie zrobi. Wychodzi z łazienki. Zbiega po schodach na dół. Zabiera torebkę a później szybkim krokiem idzie do apteki.
W drzwiach napotyka Hazze. Chłopak zabiera z jej rąk opakowanie i karze jej usiąść. Chociaż jest to raczej prośba po tonie jego głosu.Robi to niepewnie. Całe jej ciało drży. Nie chciała aby się dowiedział. Aby się rozczarował.
- Chciałaś tej kasy?
- Nie. Kiedy. ..jak zrobiliśmy to pierwszy raz nic od ciebie nie chciałam. - odpowiada zgodnie z prawdą.
- Więc po prostu oddala byś mi dziecko.
- pewnie tak..
- Za nic. Za pieprzone dziękuję?
- Tak. Bo wiem...Wiem że będzie mu dobrze. Ze byłbyś...nie wiem jaki powinien być ojciec ale ty byłbyś najlepszy - chowa twarz w dłonie.
- Przestań.. - stara się by jego głos brzmiał obojętnie.
- Mowie jak jest Harry. Nie chcę nic od ciebie. Nie chciałam dopóki nie zaczęło mi zależeć. - zabiera mu test i szybko znika w łazience.
Styles wyrzuca wszystkie plastiki do kosza.Siada na fotelu. Opiera głowę na rękach. Nie potrzebuje niczyjej łaski, nie musiała tu zostawać.
Nie wie co teraz czuję. Emocje mieszają się i dochodzą nowe gdy dziewczyna przynosi mm dwie kreski.
- Przed chwilą o wszystkim się dowiedziałem a teraz nagle jesteś w ciąży?
- Co to tez sobie domalowałam?!
- o co masz do mnie pretensje?
- O to ze robisz aferę. Chciałeś mieć dziecko? Będziesz miał. Potem zniknę jak tego pragniesz.
- Oszukiwałaś mnie.
- Ale chciałam zajść. Chciałam być w tej cholerne ciąży i nosić twoje dziecko.
- Nie możesz być tak bezinteresowna!
- Nic od ciebie nie chce Harry! - znów się rozpłakuje. - Nie jestem byłą Liama! Nie jestem każdą.
-Nie jesteś..
- Nic od ciebie nie chcę - powtarza i idzie na górę.
Harry dzwoni do horana.
- Co stary?
- Przywieź mi młodego i weźmiesz siostrę.
- Zmieniasz zdanie co pięć minut. - odpowiada zły. Harry słyszy ciche zamykanie drzwi. Myśli ze tych na górze. - Zaraz będę.
Mężczyzna odkłada telefon i idzie do kuchni.
Wyjmuje szklankę która napełnia alkoholem. Wypija to na raz. Chwilę później przyjeżdża Niall. Zostawia śpiącego malucha i chce zabrać siostrę ale jej n ie ma. Leonie z paroma rzeczami idzie do swojego starego mieszkania.
- Pewnie wyszła na spacer.. - Harry nie daje po sobie poznać że to go rusza.
- Tak. Na pewno. Zdecydowanie.
- Nie była w ciąży. - mówi Hazz do przyjaciela
- Wiem.
Zastanawiała się co ma zrobić aby cię uszczęśliwić.
- Nie wpieraj mi kitu.
- Harry dobrze wiesz, że ja nie jestem od słodkich bajek. Mówię ci cco wiem.
- chciała mi dopieprzyć. I jej się udało. - ledwo powstrzymuje się przed Chrisem.
- Jezu. - Niall siada na krześle uderzając głową o stół. - Ja wiem, że ty jesteś idiotą ale nie aż takim. Blagam cię to jest Leonie. LEONIE. Ona i intryga to jak ja i dziewczyna. Dwie osobne rzeczy. Chciała ci pomóc jednocześnie móc wciąż mieć z nami kontakt. Uprzedzałem aby się nie zakochiwała
-Nie zakochała się Horan.
- To wie tylko ona Harry. - wzrusza ramionami.
- Więc mogła mi powiedzieć - wstaje i bierze kluczyki. - jadę jej poszukać.
- Z tobą nie wróci.
- To wróci tak jak się tu znalazła.
- Rob jak uważasz - Niall doradca od spraw sercowych.
- Fajnie być młodym - czochra malcowi włosy i wychodzi.
Leonie wyciera ostatni mebel z kurzu. Trochę się tego na zbieralo. Nie może spać, a nie chce myśleć.
Nawet nie bardzo dociera do niej że teraz jest w ciąży. To wszystko dzieje się tak chaotycznie.
Kończy sprzątanie i odkłada szmatę. Zmęczona kładzie się na kanapie. Jedna ręką dotyka brzucha. Jest identyczny jak kilka dni temu. To normalne. Tak przecież wczoraj zaszła. Ale świadomość, że tam w środku...
Uśmiecha się Delikatnie do siebie.
A potem je odda. W ręce ojca. Na pewno będzie mu dobrze. Zamyka oczy, spokojnie oddychając.
Bo przecież będzie je chciał prawda? Ich kłótnia nic nie zmieniła.
Ma taką nadzieję. Przytulając do siebie koszulkę którą kiedyś jej rzucił, zasypia.

~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~

zwiastun nowego opowiadania :) 



środa, 16 lipca 2014

12. I see fire.




WAŻNA NOTKA 
~*~
W drodze do pracy kupuje kolejny test. W przerwie obiadowej idzie do łazienki. Niecierpliwi się. Jeśli się uda, to dzisiaj znów będzie musiała wskoczyć mu do łóżka. To może być już męczące. Nawet dla Harry’ego. Gdy mija określony czas patrzy na wynik. Zagryza wargę zrezygnowana. Nie dziwi się, że nie zachodzi jak dni płodne ma dopiero w sobotę i niedziele.
A jutro mają iść do ginekologa. Do końca dnia myśli tylko o tym.
Wraca nieprzytomny. Uda, że się źle czuje i nie pójdą. Doskonały pomysł. Lub... Wie! Holly przywiezie im Christiana. Będą musieli się nim zając.
Wieczorem Harry zabiera ją do restauracji. To mały, przytulny, ładnie urządzony lokal. Ciche dźwięki spokojnej muzyki rozchodzą się po Sali. Goście rozmawiają między sobą, siedząc przy nie dużych, ale dobrze udekorowanych stołach. Jest spokojnie i przyjemnie. Siadają przy jednym z nich i składają zamówienie. Blondynka rozmawia z Harry’m, utrzymując kontakt wzrokowy. W zasadzie to jak ich można określić? Para? Raczej nie. Sam seks? Też nie, bo jedna ze stron wykorzystuje żeńskie narządy drugiej.
- Boisz się jutra?
- Tak - odpowiada prostując się jak struna. - Wiesz...moglibyśmy iść za tydzień? Proszę.
- Dlaczego? - marszczy brwi.
- Proszę.
- Powiedz dlaczego.
- Bo chcę za tydzień.
- A ja chcę jutro.
- Możesz poczekać prawda? – pyta  z nadzieją.
- Jeśli podasz mi powód.
- Obiecałam Holly, że zajmę się Christianem. Nie zwłoczna sprawa.
- Świetnie - mruczy.
- Przepraszam. To ważne – dodaje i bierze łyk soku pomarańczowego, który postawił przed nią kelner. Uśmiecha się do niego lekko, a chłopak odchodzi.
Reszta kolacja przebiega w ciszy, może nie całkowitej. Wymieniają parę zdań, jednak każde z nich jest pochłonięte swoimi myślami. Wychodzą z restauracji około godziny 21. Leonie trzyma ramię Harry’ego, przytulając się gdy chłodny powiew wiatru powoduje dreszcze na jej ciele.
Mężczyzna otwiera jej drzwi od swojego drogiego maserati. Sportowe, szybkie auto robi wrażenie na ulicach Nowego Jorku. Gdyby chodź ktoś spróbował je zarysować, to Styles nie ręczy za siebie. Jest za bardzo do niego przywiązany i nic na to nie poradzi.
Dziewczyna lokuje się na siedzeniu, zapinając pas bezpieczeństwa. Stara się siedzieć grzecznie i niczego w tym atrakcyjnym samochodzie nie dotykać. Ruszają spod restauracji. Blondynka opiera głowę o szybę, przyglądając się nocy która zapada nad miastem. Teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej. Uśmiecha się przejeżdżając palcem po szybie. Lampy migoczą oświetlając ulicę. Samochody co chwila się mijają. To wygląda jakby ludzie przechodzili obok siebie, bez słowa. Własna interpretacja.
- Więc przyszła środa. W poniedziałek muszę wyjechać i wrócę w środę rano. Umowie nas na popołudnie. - zachrypnięty głos przerywa ciszę.
- Dobrze - odpowiada cicho.
- Dobrze - mówi do siebie.
- Będę tęsknić - po trzech minutach odzywa się blondynka.
- Za czym?
- To ty wyjeżdżasz.
- Nie będziesz. Odpoczniesz sobie - zaciska palce na kierownicy.
- Co ma piernik do wiatraka? - powoli odkręca głowę w jego stronę.
Palcami przeczesuje włosy. - Za tobą. Będę. Tęsknić.
- Nie mów tak Leonie.
- Zatrzymaj się. O tu. – prosi pokazując na pobocze.
Gdy zdziwiony i zmieszany brunet robi to, dziewczyna włazi mu na kolana. Przykłada palce do jego skroni.
- Nie wiem co się tam dzieje i jakie wspomnienia głębią twoje serce – dotyka klatkami drugą ręką. – ale nie mogą zniweczyć moich starań.
- Czemu nie chcesz mi pomóc do cholery?
- Właśnie ci pomagam. Tylko ty nie pozwalasz do siebie dopuścić chociaż trochę ciepła.
- Właśnie o tym mówię. Nie pomagasz. Robisz wszystko żeby było mi ciężej.
- Bo nie chcesz się otworzyć. Masz blokadę umysłową - odpowiada opierając czoło o jego.
- Trzeźwo myślę - brunet zamyka oczy.
- To nie zmienia faktu, że masz blokadę spowodowaną wydarzeniem.
- Nie wpieraj mi że nikt ci nie powiedział skoro mówisz takie rzeczy.
- Jestem pedagogiem. Miałam zajęcia z psychologii. Też tak miałam po śmierci ojca. Którego zabił Niall. - kończę cicho.
-Wiem o tym co zrobił. Przykro mi że on zabił twoją mamę.
- Widzisz? Wiem jak czuje się osoba z przeszłością. Więc pozwól...Powoli do siebie dotrzeć - zsuwa palce ze skroni mężczyzny na jego policzek.- Czego Ty ode mnie oczekujesz? - teraz zielone tęczówki się w nią wpatrują.
- Tego że pozwolisz sobie pomóc Harry. - odpowiada utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Stara się aby jej głos nie drżał. Boi się ze przekroczy granicę. Nie chciałaby tego.
- Więc czemu nie daje rady wytłumaczyć ci że tej pomocy nie potrzebuje..
- Okłamujesz sam siebie Hazz.
- Może, ale mi to odpowiada - całuje kącik jej ust i zostawia wargi przy tym miejscu.
Leonie siedzi bez ruchu. Zamyka oczy. Czemu nie może być tak zawsze? Nie zaprzestanie swoich prób.
- Co ty zrobisz jak cie chcica złapie gdy mnie nie będzie? - słyszy śmiech mężczyzny.
- Będę musiała wytrzymać - cieszy się ze wrócił mu humor. - Ale do poniedziałku mamy sporo czasu.
-w takim tempie nawet do domu nie wrócimy.. - prostuje się.
- Jedz - siada bokiem na jego kolanach nie ograniczając mu ruchów.
- Wierc się bardziej to kurwa na pewno pojadę - sadza ją zdecydowanie na jej fotelu.
Dziewczyna zaczyna się śmiać. Głośno i melodyjne.
- Fajnie że Cię to bawi. - sam poprawia się w swoim miejscu i odpala auto.
- Bardzo mnie to bawi
- Le uśmiecha się  szeroko. Dojeżdżają do domu
Ciągnie go do swojej sypialni za rękę. Pod swoją sukienka blondynka ma bardzo...pociągającą bieliznę.
Mężczyzna przyciąga ją do siebie oplatając ją w talii i przywiera do szyi Leonie. Dziewczyna mruczy drapiąc jego kark. Jej mała dłoń wsuwa się pod jego czarną koszulkę.
Z kolei dłoń Hazzy ląduje na jej udzie zmierzając coraz wyżej. Zaczepia palcami o krawędź sukienki. Podsuwa materiał wyżej.
Majtki dziewczyny opadają aż do jej kostek. Swoją stopą brunet rozsuwa nogi Leonie a lewa dłoń odnajduje się między nimi dogadzając blondynce a już po chwili czuje ona palce chłopaka.
Zaskoczona wypuszcza z ust jęk. Przymyka oczy zaciskając palce na ramionach Harryego. Gdy on przyspiesza , ona głośniej krzyczy.
- Muzyka dla moich uszu.. - trzyma ją mocno w pasie.
- Harry... -Czuje dobrze  znane ciepło.
- Tak mała.. Wiem..
Łapie jego dłoń i jeszcze mocniej dociska do swojej kobiecości. Zaraz dojdzie. Odchyla głowę do tylu. Harry uśmiecha się patrząc jak dziewczyna szczytuje. Leonie próbuje dojść do siebie. Oddycha spokojniej. O nie. Nie ma mowy. Będzie się o to dziecko dziś starał czy tego chce czy nie.
- Do twarzy ci z orgazmem.
- Jesteś okropny - pcha go na łóżko.
- Masz pazur jak chcesz - chłopak gwiżdże.
Siada na nim i całuje jego szyję. Podnosi rękę Harryego aby po chwili oblizac jego palce.
- Kurwa.. - ściąga jej sukienkę i rzuca dziewczynę na materac.
Leonie piszczy szybko oddychając. Rozpina pasek jego spodni.
- Za łatwo mnie przyciągasz.
- Cieszy mnie to. - odpowiada robiąc malinkę na jego szyi.
- Jesteś kurwa piękna - znowu zostawia miliony pocałunków na jej ciele.
Dziewczyna Rozpalona juz maksymalnie przesuwa paznokciami po jego torsie gdy pozbywa się koszulki. Schodzi niżej. Zahacza o bokserki a później je zsuwa. Dotyka twardej męskości. Najpierw ręką potem ustami. Jednak nie pozwala mu tak dojść. Nabija się na niego z głośnym jękiem.
Jemu nie trzeba dużo. Kończą po krótkiej chwili ciężko oddychając.
Leonie leży na jego klatce wyczerpana.
- Nieziemska dziewczyna..
- Zostań dziś ze mną..- prosi szeptem.
Przytula ją do siebie i spędza noc obok niej.


~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TERAZ PROSIMY O POMOC. CHCEMY NAPISAC KOLEJNE OPOWIADANIE, ALE BRAK POMYSŁU. MACIE JAKIEŚ WĄTKI, FABUŁY, POMYSŁY - NAPISZCIE 

niedziela, 13 lipca 2014

11. Lego House.

WCHODZIMY

http://amnesia-fanfiction-black-malik-wilson.blogspot.com/

Następnego dnia Leonie spotyka się z bratem.
Chłopak siedzi przy stoliku, stuka palcami o mebel i czeka aż dziewczyna się odezwie.
- No...Powiedz co u ciebie.-Mówi Le
- A nie możesz przejść do rzeczy?
- Nie mam nic do ciebie.
- Chciałaś się spotkać tak o?
- Tak. Tęsknię za moim bratem.
- Jestem za duży na ckliwe bajeczki. - wysypuje trochę soli i w niej rysuje.
- Tylko ze ja mówię poważnie.
- No to jestem, proszę.
- Dlaczego urwałeś kontakt?
- Bo zająłem się tym.
- Niestety.
- Mamy już kontakt, zadowolona.?
- Czemu jesteś taki wobec mnie?
- Jaki konkretnie?
- Wredny. Zimny. Oschly
- Trafiłaś na zły dzień.
- Fajnie wiedzieć. Powiedz czemu Harry taki jest.
- Może też ma zły dzień. Ja na ogół jestem ideałem. Kogo od nas nie spytasz każdy ci to powie. Słodki, kochany, milutki, grzeczny, pokorny Niall - uśmiecha się krzywo.
- Nie. Pytam serio. Czemu Harry jest zimny na uczucia.
- Nie jest. Przecież już kocha dziecko które nawet nie istnieje.
- Wobec kobiet. - wzdycha. Bawi się nerwowo palcami.
- A co cię to? - patrzy na nią.
- Chcę wiedzieć.
-dlaczego? - Teraz uśmiecha się cwano.
- Po prostu. Szkoda mi go.
- Wiedza nie sprawi że to się zmieni.
- Wiem. Ale chciałabym znać powód.
-Liam i on znają się od dziecka.
- Mam pytać Liama serio?
- Urodziła młodego, okradła Liama i dała nogi, a on ją kochał. Wieczorem tego samego dnia postanowił sobie sprzedać kulkę, ale Harry się pojawił..
- Pojawił? -patrzy na niego przestraszona.
- podobno w ostatniej chwili.
- Czyli uważa że kobiety to zło.
- Ze nie można im ufać i tym bardziej kochać, w skrócie tak. Że to zło.
- Nie każdej.
- Ja ci tylko mówię.
- Wiem. Dziękuję.
- Braterska pomoc - mruczy.
- Dzięki  - całuje jego policzek.
- Na razie - Niall czochra jej włosy i wychodzi.
Leonie wraca do domu.
Przed wejściem spotyka chłopaków z zakupami.
- umówiłem nas na czwartek - mówi Harry
- Dobra - mruczy. Zabiera mu kilka siatek i idą do kuchni.
Po obiedzie we czwórkę oglądają komedie jedząc popcorn.
W końcu chłopaki idą spać. Dziewczyna patrzy na Harryego. Glaszcze jego policzek.
- Czemu zawsze są ciepłe? - bierze jej dłoń w swoją i odkłada na kolano Leonie.
- Nie wiem - Nie poddaje się. Powoli go przekona. Wdrapuje mu się na kolana.
- musisz mieć dobre krążenie - przełącza kanał na jakiś mecz.
- Chyba tak - odpowiada ciągle wpatrując się w niego.
- Poważnie? Ty znowu? - patrzy na nią kątem oka.
Dziewczyna przekrzywia głowę. Zagryza warge. Teraz wszystko rozumie.
- Ja nie wiem czy to dobrze tak często to robić w twoim stanie
- To bardzo zdrowe.
- A może pójdziesz spać? To też jest
bardzo zdrowe
- A czy ja  powiedziałam że chce się kochać? Fajnie się do ciebie przytulać bo czuję się bezpieczna.
- Leonie.. - Harry odwraca się do niej i patrzy na nią uważnie -.. nie lubisz tego, ja nie lubię - wmawia i jej i sobie.
- Zawsze można zmienić zdanie. Nie lubiłam cie. Teraz ufam.
- To bo mam zamiar dbać o ciebie bo nosisz moje dziecko, ale lubić mnie nie musisz
- Ale lubię. Bardzo. - dotyka nosem jego obojczyka.
- Nie obchodzi mnie to - mówi cicho.
Leonie nie robi sobie nic z jego słów. Wie czemu tak mówi. Trauma. Nastawienie. Przekonanie.
Rozumie dlaczego kobieta jest dla niego złem. W jej głowie pojawia się myśl, że chciałaby to zmienić. Właśnie ona. Chciałaby, aby on też jej ufał. Mimo tego małego kłamstwa, które za wszelką cenę chce naprawdę wcielić w życie.
- Idź spać mała - nie wie kiedy zaczyna gładzić jej plecy.
Leonie przymyka na chwilę oczy. Składa pocałunek na jego ramieniu i unosi głowę. Przez dłuższy czas bez słów, wpatruje się w Harry’ego. Obserwuje wyraz jego twarzy. Oczy mężczyzny są dziwnie smutne? Może zmieszane?
Dziewczyna całuje jego policzek, a później podnosi się. Udaje się na górę. Wbiega po schodach cicho tupiąc stopami w białych skarpetkach.
Harry siedzi chwile męcząc się z myślami i w końcu zasypia na kanapie.
Budzi go Denis, siedzący na jego klatce. Patrzy na wujka szturchając jego ramię.
- W łazience jest krew wujku.
- Moż... Co?! - przesuwa go i biegnie do łazienki.
Rzeczywiście na kafelkach jest trochę krwi. Leonie słysząc stukanie i otwieranie szafek, wchodzi zaspana do toalety. Od razu otwiera szerzej oczy widząc chłopaków. Na skroni ma opatrunek z gazy.
- Co ci się stało? - pyta Hazz lekko oddychając z ulgą. Myślał że ona...
Ale jednak nie. Całe szczęście.
- Wychodziłam z wanny i uderzyłam głową o kant, gdy się poślizgnęłam.
- i poszłaś spać?! Odbiło ci?! - sadza ją na toaletce i ogląda ranę.
- Ale ja tylko to lekko rozcięłam.
- Zamknij się - mówi przez zęby. Rzeczywiście rana nie jest ani głęboka ani duża.
- Odczep się - odpowiada zła. Idzie się ubrać.
Zabiera chłopców do przedszkola. Po południu Liam zabiera ich obu do siebie.
I znów jest jakoś pusto. Dziewczyna skupia się na sprzątaniu po nich. Nie może się kłócić z Harry'm, bo musi zajść w ciąże. On z kolei za nic nie przyzna się nawet przed sobą że po prostu się przestraszył.
Leonie woła go na kolację. Dziewczyna sama nawet nie ma apetytu. Grzebie w talerzu widelcem. Gdy podnosi głowę, spotyka wzrok Harry'ego. Oboje bez słowa wstają od stołu i idą w swoim kierunku. Blondynka uderza go ręką w tors, a on łapie jej nadgarstki.
- Nie podoba mi się co robisz i grzecznie proszę żebyś przestała. - mówi niskim głosem patrząc w jej oczy.
- Tak? - warczy. - Jesteś głupi Harry. Też umiesz być miły, ale jesteś zaślepiony jakąś przeszłością. Nie wiem o co chodzi, ale nie każdy jest taki sam.
- Nie wiem kto ci to powiedział i mnie to nie obchodzi ale ty nie będziesz oceniać moich przekonań.
- Nikt mi nic nie powiedział idioto! To widać. Ja cię uświadamiam, że czymś takim dużo stracisz.
- Nic ważnego i nie denerwuj się, nie wolno ci - zachowuje spokojny ton.
- Właśnie bardzo ważnego. Tylko dopiero jak stracisz, to się o tym przekonasz - odpowiada cicho, patrząc mu w oczy. Nie, nie zakochała się. Tylko nienawidzi gdy ludzie nastawieni są na jedno. Powinni słuchać argumentów.
- Nic Ci do tego.
Łapie go za kark i zniża do swojego poziomu. Teraz nie musi zadzierać głowy. Harry jest zdecydowanie za wysoki. Pff. Olbrzym się znalazł.
- Ja twierdzę inaczej - popycha go i idzie na górę. Opiera się o ścianę na górze schodów, po której powoli się zsuwa. Słyszy zamykanie drzwi co oznacza że chłopak wyszedł. Podkula kolana i obejmuje je ramionami. Policzek opiera o nie. Przymyka oczy, czując się pusto. Tak właśnie. Jakby czegoś w niej zabrakło. Chciałaby to zmienić, ale nie jest zbawcą świata. Aby dotrzeć do tego mężczyzny trzeba mieć odwagę i siłę. Czy Leonie je ma? Stara się.
Będzie chciała wejść w jego życie znacznie bardziej. Sama nie wie, kiedy tak do niego przywykła. Zaczęła się uzależniać i nie chodzi tylko o seks.
Późno Wieczorem gdy siedzi w kuchni i pije herbatę, Harry wraca. Chłopak wchodzi do kuchni i kładzie przed blondynką bukiet kwiatów.
- Nie to że nie umiem przeprosić wiec przepraszam.
Patrzy to na niego to na kwiaty, w małym szoku. Akurat tego się po nim nie spodziewała. Przełyka herbatę i prostuje się na krześle.
- Też przepraszam.
- Włóż je do wody czy coś bo są całkiem ładne. - nalewa sobie soku i opiera się plecami o blat.
Dziewczyna leniwie wstaje i podchodzi do zlewu. Ubrana jest tylko w krótkie spodenki i za duży t-shirt z logo Beatlesów. Wyciąga rękę, otwierając szafkę nad jej głową. Jej palce napotykają szkło i po chwili cała dłoń obejmuje niewielki wazon. Wyjmuje go, napełniając zaraz wodą. Stawia go na wyspie i bierze bukiet. Zapach świeżych kwiatów dociera do jej nosa. Patrzy na nie chwilę i wkłada do przygotowanego szkła.
- Ładne – zgadza się z nim. – Zrobić ci jedzenie, Harry?
Wstawia kubek po herbacie do zmywarki.
- Jadłem u Zayna.
- Okay – odpowiada krótko. – Dobranoc – posyła mu uśmiech i udaje się na górę.
Dzisiaj wtorek. Ma dokładnie jeden dzień. Co teraz?
Zastanawiając się, wchodzi do sypialni Harry’ego. Siada na jego łóżku, podpierając się rękoma za sobą.
Styles bierze prysznic i idzie do sypialni. Dziwi go widok Leonie.
- Miałaś iść spać.
- Nie mówiłam, że idę spać - dziewczyna siada po turecku poprawiając swoją za dużą bluzkę.
- Więc co?
- Czasem trzeba zmieniać przyzwyczajenia.
- Moje łóżko jest moje, myślałem że to zauważyłaś.
Leonie spuszcza głowę, cicho się śmiejąc. On czasem nawet jak mówi surowo, to jest zabawny. Harry ma dziwny charakter. Trzeba się dostosować i nie drażnić go.
- Więc ja podzielę się łóżkiem z tobą, jeśli zechcesz ze mną iść – odpowiada blondynka.
- Kim ty byłaś w poprzednim wcieleniu. Zakonnicą?
- Księdzem.
-To nie było zabawne - rzuca w nią swoją koszulką.
- Będę się tym sztachać przez cała noc – mówi przytulając materiał. Udaję poważną.
- Chyba za dużo przebywasz z dziećmi.
- Chyba może na pewno.
- Mniej więcej - mężczyzna kręci głową.
- Większa połowa.
- Nie ma wi... Nie ważne.
Leonie przenosi ciężar ciała na ręce i podnosi się. Teraz jest o wiele wyższa stojąc na łóżku.
- I że mam się bać?
- Wyluzujesz? Tak na chwilę? - oplata jego szyję rękoma.
- Po co ci wyluzowany ja?
- Bo takiego cię potrzebuję - mówi mi do ucha szeptem.
- To Twoje zboczenie cały czas mnie zastanawia
- Ale ja nie mówię teraz o seksie.
- To co chcesz? - łapie ją za biodra.
- Bądź raz taki miły. Normalny. Nie chłodny. Przytula. Pomilcz. Zapomnij.
- Dobra będę miły, ale Leonie nie mam zamiaru... tego wszystkiego
- Ktoś dla ciebie dawno nie był czuły.
- i dobrze mi z tym.
- Spróbuj czegoś nowego.
- Będę ojcem, to jest nowe - pociera dłońmi jej uda.
- Uważasz ze dobrze wychowywać dziecko bez matki? - Leonie całuje jego szyję.
- uważam że nie ma wielkiej różnicy.
- Mężczyzna nie zastąpi matki i ojca.
- Będę dobrym ojcem.
- Nie wątpię. - odpowiada. Harry no...jesteś facetem. Niech ci stanie - myśli błagalnie.
- Czujesz się inaczej? Odkąd zaszłaś?
- Tak. Zupełnie. Nowa ja.
-pytam poważnie Leonie.
- odpowiadam.
- Będzie dobrze.
- straciłam cierpliwość. - Zeskakuje z łóżka i ciągnie go do swojej sypialni. Pcha Stylesa na materac nie dając mu dojść nawet do słowa.

poniedziałek, 7 lipca 2014

10. Kiss you.


Dziewczyna korzystając z okazji ,że Harry pływa idzie do apteki. Zaraz wraca do domu. Potem sprawdzi. Robi śniadanie. Harry przepływa ostatni raz basen i Podciąga się na rękach.
Bierze prysznic i je śniadanie z Leonie. Około godziny 10,  dzwoni do niego Louis.
- Co jest?
- Jak zabierzesz mojego syna na tygodniowe wakacje to ci dopłacę.
- Zrobił coś czy masz go dość?
- Muszę z Holly wyjechać. Nie będę dzieciaka ciagal.
- Chcesz popukać w spokoju. - śmieje się.
- Bierzesz go i nie gadasz.
-No dobra..
Paręnaście minut później przyjeżdża Louis z dzieckiem i rzeczami.
- Weź go gdzieś zabierz.
- Siema młody.
- Cześć Leonie - chłopiec od razu do niej biegnie omijając wujka.
-ciocia cię nie lubi - mówi Styles.
Dziewczyna kręci głową i całuje Chrisa w policzek.
Tomlinson wraca do siebie zostawiając syna.
- Co tam Christian? Co chcesz robić?
- Cześć - mały puka w brzuch dziewczyny tak jak to zawsze robi u Perrie.
Leonie cicho się śmieje. Glaszcze go po włosach i idzie do łazienki. Sprawdza. Po kilku minutach zna wynik.
Zagryza mocno wargę gdy wynik jest negatywny.
Szlag. Nie ten dzień. Musi próbować  dalej. Jeszcze dziś. I jutro też. Wyrzuca test dobrze go chowając i wychodzi.
Z Christianem wychodzą na plac zabaw ale do parku. Kupują lody. Harry w tym czasie załatwia interesy.
Obmyśla nowy plan.
Muszą zorganizować dobry napad ma bank. Ostatnio przez tą ciążę w ogóle o tym nie myślał. A to jednak ważne. Dopracowuje każdy szczegół w swoim biurze. Niall się do niego nie odzywa. Louis wyjechał. Zayn jest przewrażliwiony na punkcie ciąży Perrie a Liam to Liam
Jednym słowem musi wszystko bardzo szybko ogarnąć.
Leonie z Chris em idą jeszcze na obiad. Potem do kina i wracają wieczorem.
Chłopak jest szczęśliwy ale trochę zmęczony.
- To co? Kąpiemy się i spać ?
- Nie chce się myć
- Kochanie nie możesz pójść brudny spać.
- Mogę.
- Nie. Bawiłeś się w piasku pół dnia.
-proszę.. - tuli się do jej nogi.
- e e - kręci głową.- Idziemy.
W końcu chłopak wykąpany zasypia przy bajce Leonie
Dziewczyna cicho opuszcza jego pokoju. Idzie do siebie i również bierze kąpiel. Bardzo długa zresztą pieniążki pielęgnuje swoje ciało. Jakoś około godziny trzeciej w nocy w bieliźnie i koszuli Harryego która wisiała w łazience, idzie do niego. Mężczyzna śpi na plecach z ręką na klatce. Leonie powoli siada na nim Okrakiem. Zostawia delikatnie pocałunki na jego ramionach i szyi. Zaraz później schodzi na tors.
Chłopak zaczyna mruczeć dalej śpiąc.
Le wsuwa rękę pod kołdrę. Dotyka członka przez bokserki. Delikatnie zaciska na nim palce.
Słyszy jęk i urywany oddech. Po chwili czuje na swoim nadgarstku mocny uścisk. Cały czas wpatruję się w twarz Harryego. Stara się nie zaprzestać ruchom.
- Co ty tu robisz? - ten mruży oczy i uwalnia się z jej zabaw.
- Siedzę. Nie widać? - odpowiada przejeżdżając rękoma po jego klatce. - To są chyba mokre sny. Potrzebuje cie.
- Co? - oczy prawie wylatują mu z orbit.
- Potrzebuję Cię - powtarza do jego ucha. Lekko Dmucha zimnym powietrzem na jego szyję. Paznokciami Drapię jego tors.
Styles bierze ją na ręce i wynosi ze swojej sypialni. Wchodzi do jej pokoju i sadza ją na pierwszym napotkanym meblu. Dziewczyna oplata jego biodra nogami i przyciąga go mocno do siebie. Wbija palce w jego ramiona dosłownie.
Mężczyznę pobudza to jeszcze bardziej. Od razu ściąga jej majtki. Dłońmi mocno ściska jej pośladki podnosząc ją lekko i nabija ją na siebie. Cały czas do niej mówi co tylko przyspiesza i zwiększa siłę jej orgazmu. Sam zatrzymuje się na skraju i całuje jej ucho.
- Spraw bym przez słowa z twych pełnych ust cię wypełnił..
Rozpalona do granic, pochyla się nad nim. Prawie dotyka jego ust zaczynając szeptać. - Uwielbiam czuć cię w sobie. - wzdycha. - Kiedy uderzasz o najwrażliwszy punkt we mnie. Gdy mnie rozpychasz bo jesteś taki duży...- Jej ciało prawie drży. - Och,  i tak cudownie pieprzysz. Nigdy nie mam dość. - przejeżdża paznokciami po jego klatce i zostawia szramy. - Chcę poczuć twoje ciepło w sobie - mruczy kusząco do jego ucha.
Harry wykonuje jedno pchnięcie i dochodzi przygryzając szyję blondynki.
Leonie opłata go ramionami. Głęboko oddycha.
- No mała.. - składa pocałunki na jej ramieniu -.. jedna z najlepszych, a Twoje zachcianki mogą mnie zbytnio przyzwyczaić.
- Nie będę mieć za złe - odpowiada.
Odruchowo się do niego przytula. Było jej cudownie. Niech zostanie z nią. Tylko może nie na komodzie.
- Jak małpka - śmieje się i podnosi ją by zanieść do łóżka.
Leonie go nie puszcza. Opadają razem na materac.
- Może jednak trochę byś w nocy pospała? Potrzebujesz dużo snu. - zaczyna odgarniać jej włosy z twarzy ale zaraz zabiera rękę.
- Będę spać - odpowiada cichym pomrukiem. Ziewa przytulona do jego torsu.
- Leonie.. - ściąga delikatnie jej rękę leżącą na jego klatce.
- Zostań.
Przełyka ślinę i zrezygnowany ponownie opada na poduszki. Dziewczyna momentalnie zasypia. Nie może narzekać, że ma nie miły sen. W dobrym humorze, rozbudza się. Harry jeszcze śpi. Blondynka zeskakuje z łóżka i szybko się ubiera.
- Pójdziemy w tym tygodniu do lekarza. Musi nam powiedzieć czy wszystko tam w porządku. - słyszy za plecami gdy robi śniadanie.
Dziewczyna zagryza wargę. Albo jest, albo będzie musiała coś wymyślić. I to z pewnością.
- Proszę. - stawia talerze. - Christian jeszcze śpi.
- on zawsze długo śpi.
- Tak – wychodzi z kuchni.
Ubiera buty i szarą bluzę GAP. Zabiera torebkę, a później wychodzi.
Styles po zjedzeniu idzie na górę. Bierze delikatnie chłopaka na ręce i za chwilę rzuca w poduszki.
- Aaa - Chris gwałtownie się budzi. - Wujek foch!
- Wstawaj leniu!
- Gdzie Leonie?
-wyszła do pracy.
- To ja chcę do przedszkola.- siedzi w kołdrze w samej koszulce. Włosy ma w każdą stronę.
- To trzeba było wstać.
- Głupek - uderza go poduszką i ucieka z łóżka.
- Chris.! - mężczyzna go goni
- Ciota!
Łapie go i sadza na stole. Chris wystawia mu język z rękoma na klatce.
Mężczyzna daje mu śniadanie i ubiera go.
- Co będziemy robić loczusiu?
- Nie wiem szczerbaku.
Wystawia mu język.
- Chodźmy do wesołego miasteczka.
- Młody a może coś w domu? Do basenu co?
- Nie - odpowiada. -Nudne.
- Cześć Harry - do salonu wchodzi Liam z Denisem. - Jesteś świetny. Dzięki, że się zgadzasz - i po chwili Paynea nie ma.
- Wiem!  Na pewno chcecie do wujka Nialla co? Jedziemy?
- Nie - kręcą głowami.
Przybijają piątki i rozbiegają się po domu. Gdy Leonie wraca w domu panuje idealny porządek, a na środku dywanu w salonie śpi Harry z Denis em na brzuchu i głowa Chrisa na ramieniu.
To uroczy widok. Uśmiecha się kucając. Denisa przenosi na kanapę. Christiana też, bo sofa jest dość długa. Harry'ego przykrywa, podkładając mu poduszkę.
Idzie do kuchni i zamyka drzwi. Po cichu przygotowuje tortille i sałatkę.
Wszystko gotowe układa na stole i idzie do łazienki. Po raz kolejny sprawdza test. Znów jest rozczarowana.
Ma z niego nie schodzić w ogóle czy jak? - myśli zła. Harry powiedział że w tygodniu pójdą do lekarza. Czyli musi zdążyć zajść lub wymyślić przełożenie wizyty. Jeśli zejdzie kolejny miesiąc na „zachodzeniu” to będzie źle. W końcu domyśli się, że nosi dziecko 10 miesięcy, zamiast 9. Chowa zużyty test i schodzi na dół. Pod jej nogami wyrasta zaspany Denis.
- Hej młody - głaszcze go po blond włosach.
Chłopczyk ma 4 lata i jest jednym z najsłodszych dzieci na świecie.
- Fajnie że jesteś nową ciocia. Jesteś miękka i ciepła - wyciąga do niej ręce.
- Miło - śmieje się biorąc go na ręce. Niesie do go stołu i sadza na krześle.
- Mniam!
- No to jemy. - dziewczyna pomaga mu, jednak i tak jest cały brudny.
Sięga po serwetki, aby wytrzeć mu buzie.
W tym czasie budzi się pozostała dwójka i również siadają do stołu. Do wieczora grają w jakieś gry i zabawy.
Chłopcy są zmęczeni i zasypiają. Śpią w jednych z pokoi. Leonie chodzi i zbiera ich ubrania po sypialni, a potem wszystkie układa. Całuje Denisa i Christiana w czoło i gasi lampkę. Cicho opuszcza pomieszczenie. Ci chłopcy są wspaniali. Do tej dwójki dziewczyna również przywiązuje się coraz bardziej. Mimo, że uczy ich w przedszkolu, więź poza nim jest inna. Kręci głową i schodzi do salonu.
" Masz czas spotkać się z siostrą jutro?" Wysyła smsa do Nialla.
„A znów dostanę opierdol?”
„ Nie ma powodu.”
"11 pasuje? "
" Nie. 17"
- Oczywiście, przecież Horan na pewno nie ma nic do roboty - mówi Niall do siebie i zgadza się na spotkanie.
Wszyscy myślą że jak nie ma dziewczyny to wiecznie ma wolny czas.
Wkurza go to coraz bardziej ale udaje potulnie że jest Okay. Dziewczyna umawia się z nim w kawiarni i odkłada telefon. Blondyn wychodzi z domu. Udaje się na imprezę. Czasem potrzebuje wyjść bez przyjaciół.
Leonie oglądając komedie zasypia na kanapie. Harry wracając z pływalni widzi ją. Odkłada ręcznik i zanosi dziewczynę do jej sypialni. Znów musi spać z nią bo go trzyma. Chłopakowi zaczyna się to nie podobać i wie że musi przestać.
Za bardzo się angażuje.
Gdy ma pewność że blondynka śpi, poprawia ją i idzie do siebie.


~~~~*~~~~~
Proszę, są wasze upragnione scenki. Zapraszam na opowiadanie w których ich nie zabraknie
I te zupełnie inne :

wtorek, 1 lipca 2014

9. Can't you see?


Bardzo dobrze, że jest sobota. Nie ma siły na uganianie się za dziećmi. Widocznie ognisko nie wyszło, bo wczoraj nikogo nie było. Może to przez kłótnie chłopaków, ale nic z tego nie wyszło.
Dziewczyna schodzi na dół, przecierając oczy. Ma na sobie zwykły dres i włosy związane w warkocza. Rzadko kiedy je splata. Ale gdy na przykład sprząta – a taki ma zamiar – tak właśnie robi. Dopiero po kilku godzinach zauważa że Hazzy znowu nie ma. Przynajmniej tyle że gdy wraca ma lepszy humor. Może mu się powiodło w pracy. To nawet dobrze. Nie będzie taki ponury. Takiego go najbardziej nie lubi. Najgorsza z 50 twarzy Stylesa. Chłopak przynosi pizzę i razem jedzą. Siedzą na dywanie, nawet nie dbając o talerze.
- Jak się czujesz?
- W porządku - uśmiecha się do niego poprawiając włosy.
- Nie trzeba iść do ginekologa?
- Jeszcze nie. - całuje jego policzek.
-Ale na pewno?
- Na pewno.
-Okay - mówi niepewnie.
- W ogóle to Dziękuję.
- Za co?
- Za tam to. - ma na myśli noc.
- Które tamto skarbie?
- Dobrze wiesz o czym mówię - wbija wzrok w podłogę. Poprawia się siadając po turecku.
- Teraz już wiem - śmieje się.
Dziewczyna przymyka oczy. Po chwili wpada na pomysł.
 - Wiesz ze kobiety w ciąży mają większą ochotę na seks?
- Louis mi mówił..
- Sam widzisz.
- I że Ty już to czujesz?
- Dziwne prawda?
- i co?
- Moze nie jestem w tym dobra, al chyba nie było najgorzej?
- Wydawało mi się że już o tym rozmawialiśmy.
- Po części.
- Po części? - podnosi brwi do góry.
Dziewczyna rozkręca się. Musi mówić, żeby się nie zamknąć i nie zakończyć tematu.
- Mówiłeś, że nie dotkniesz mnie jak ci się uda. Ale nie mówiłeś, czy jak cię nie poproszę.
- Nie mówiłem - zgadza się.
- Czy ty musisz wyciągać ze mnie wszystko do ostatniego zdania?
- wypuszcza powietrze i robi minę jak smutne dziecko.
- Mało kumaty jestem.
- No jasne - prycha kiwając głową na boki.
- Masz chcice? - przyciąga ją za nogę do siebie.
- Chyba tak to się nazywa.
- I czego oczekujesz ode mnie?
- To głupie pytanie – spogląda mu w oczy.
- Nie wiem.
- Nie zaczynałabym tematu, gdybym chciała czekoladę
- Jakiego tematu?
- Harry! - krzyczy rozbawiona, ale i zawstydzona.
- A jak cię pieprze to nie krzyczysz.
- Wolę cicho szeptać.
- Chyba nie do końca cię rozszyfrowałem.
- Znalazł się tajemniczy – odpowiada wiercąc się na jego kolanach.
Jest przystojny. Jego oczy mają kolor głębokiej zieleni. Łatwo się w nich zgubić. Ciemne loki zaczesane ma do tyłu w bardzo fajny sposób. Wygląda to atrakcyjnie. Chociaż Leonie nie raz widziała go zaspanego z grzywką na czole. Wtedy wygląda jak słodki chłopiec. No i jeszcze te dołeczki. Gdy uśmiecha się życzliwie, wygląda uroczo.  Miły, jeśli chcesz i cieszy się z dziecka. ( którego nie ma, ale gdyby było to cieszylby się tak samo, bo o tym nie wie). Dlaczego ma mu nie pomóc? Nie chce za to pieniędzy. Jedyne czego się obawia to to, że nie będzie umiała później oddać tego malucha, którego będzie nosić dziewięć miesięcy pod sercem. To długi czas na przywiązanie się. Od zamieszkania tutaj minął miesiąc, a ona czuje taką więź do Harry’ego. Sama nie umie tego dokładnie nazwać.
Harry przechyla ją na plecy i znajduje się nad nią zaczynając całować jej odkryty przez sweter dekolt.
Dziewczyna próbuje się nie śmiać. Leży spokojnie bawiąc się jego włosami. Może się uda...Nie robi tego tylko z przymusu. Chce.
Styles łapie ją pod plecami i wygina jej ciało w łuk ustami wędrując między piersi dziewczyny.
W końcu dociera do końca swetra. Nosem zahacza o materiał nieco odkrywając brzuch.
Całuje go z nieukrywanym wyróżnieniem i palcami zajmuje się dolną częścią ubioru Leonie.
Blondynka zerka na telewizor. Na DVD wyświetla się data. Może jednak i dziś się uda.
- Zostajemy tutaj mała - mruczy i kontynuuje pozbawienia ich ciuchów.
Le wyciąga ręce i ciągnie za koszulę mężczyzny. Rozpina ją jednym ruchem. Przesuwa dłońmi po jego torsie. Wydają się bardzo małe na tle takich ramion i barków. Gładzi skórę szyi , obojczyków i zsuwa materiał.
- Lubię cię coraz bardziej.. - rozpina jej stanik.
Część bielizny ląduje gdzieś obok stołu. Blondynka ciągnie za szlufki jego spodni.
Harry pozbywa się ich i z powrotem jego uwaga wraca do dziewczyny.
- Mogę cię pocałować? - brunet słyszy szept przy uchu.
- To nie jest nic specjalnego.
- Różnie można uważać - składa pocałunki na jego skroni, policzku, linii podbródka i okolicach warg po czym przechodzi na szyję.
Harry zastyga chwilę i zastanawia się. Coś mu... Łapie ją i niesie do jej sypialni. Kładzie na łóżku, pozbywa się ostatnich barier i łączy ich ciała.
Czuje ramiona który go oplatają i nogi skrzyżowane na jego plecach. Ciepły oraz przyspieszony oddech dziewczyny owiewa jego szyję.
Brunet dłońmi masuje jej uda a głowę ma przy obojczyku blondynki. Oboje mają wspólny rytm. Harry wchodzi w nią wypełniając do końca. Jest wciąż bardzo ciasna przez co ma mały opór. Jednak obojgu jest przyjemnie.
- Lubię twoje kaprysy.. - mówi Harry gdy są już po wszystkim.
- Będę częściej humorzasta - odpowiada przekraczając się na brzuch.
- Śpij mała - przyciąga ją, całuje w szyję i przykrywa szczelnie sam siadając i się ubierając.
Leonie przez chwilę go obserwuje. Jej wzrok zapamiętuje każdy tatuaż na ciele Harryego.
- Wszystko Okay? - chłopak odwraca twarz w jej stronę.
Kiwa głową lekko się uśmiechając.
- Dziwna jesteś, ale tylko tacy ludzie są coś warci.. - bierze koszule do ręki i wychodzi.
Leonie obraca się na klatkę i zasypia.
Harry nie śpi od 3 w nocy. Po prostu nie może. Zaraz nad ranem wstaje i schodzi popływać.
Dzięki temu dba o formę. Lubi mieć wysportowane ciało.
I uwielbia pływać. To mu pomaga.