Przez kolejny tydzień dziewczyna rozmawiała tylko z Perrie. W środę popołudniu idzie na umówioną jeszcze przez harrego wizytę.
Gdy jest jej kolej wchodzi do środka. Może poprosić o zwolnienie zdrowotne.
- Dzień dobry.- mówi.
- witam. Pani sama?
- Nie licząc Fasolki.
- proszę usiąść - Leonie zajmuje miejscu i w tym momencie w środku pojawia się Harry.
- O cholera.... - szepcze Dziewczyna.
- Przepraszam za spóźnienie..
- Proszę usiąść. - mówi lekarka. Leonie po chwili jest przygotowana do badania. Leży z rozsuniętymi nogami.
Mężczyzna siedzi czekając. Sam nie wie czego oczekuje.
- Raczej duzo nie mogę teraz stwierdzić. Po prostu ze jest pani w ciąży.
- w końcu to tylko tydzień - mruczy Harry.
- O tu - pokazuje na ziarenko na ekranie.
Brunet wstaje i podchodzi.
- Nie widzę - pomimo to się uśmiecha.
- O tutaj - to niewielka kropka.
- Wow..
Leonie leży spokojnie wpatrując się w ekran. Przełyka ślinę. Dziecko Harry'ego. Tylko jego.
- Patrz - słyszy.
- Patrzę.
- wcale nie. Patrz jakie małe.
- Harry widzę - śmieje się cicho.
- To najpiękniejsza kropka na świecie
- Cała twoja.
Kończą badanie i lekarka wszystko im tłumaczy jak to będzie, po czym wychodzą z gabinetu.
Leonie chowa swoje zwolnienie.
- Wsiadaj - słyszy przy aucie Styles a
- Nie. Muszę wrócić i nakarmić kota.
- Przecież ty kota nie masz.
- Kupiłam - kłamie.
- Fajnie. Brat ci go nakarmi. - zamyka za nią drzwi od strony pasażera.
- Harry no - zakłada ręce na klatkę, opierając głowę o szybę
- Nie mów że się tego nie spodziewałaś, jesteś w końcu inteligentna.
- Nie jestem ci tam potrzebna, chcę wrócić do siebie, dbam o swoje zdrowie.
- cieszę się.
- Proszę.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo chce Cię u siebie.
- Tak, to jest genialny argument - mruczy cicho.
- Wiem - dojeżdżają i wchodzą do domu.
Dziewczyna znika w swoim pokoju. Siedzi na łóżku z usg.
Rzeczywiście fajna ta kropka.Za kilka miesięcy będzie większa i większa. Schodzi na kolacje gdy woła ją Harry.
- Tak?
- Jesteś na mnie obrażona. Nie wiem o co, ale przestań. - pokazuje żeby usiadła.
- Nie jestem na ciebie obrażona. - zajmuje miejsce na fotelu.
- Kolacja.
- Nie jestem głodna.
- Nie musisz jeść nie wiadomo ile. Tylko trochę.
- Nadal jesteś zly?
- Jedz mała.
- Odpowiedz duży.
- Nie.
- Nie nie jesteś zły czy nie nie odpowiesz?
- Nie jestem zły.
Dziewczyna wstaje i podchodzi do stołu. Siada, aby zjeść.
W ciszy oboje spożywają kolacje.
- Nie będę dawać tego zwolnienia.
- Ja dam.
- Nie chce siedzieć w domu.
- Nie karze ci. Zresztą masz rację. Twoja sprawa - zabiera talerze.
- Teraz tak będziemy rozmawiać?
- Nie rozumiem.
- Obojętnie. Jakbym była pracownikiem. - odpowiada i wychodzi do ogrodu.
Harry nie rozumie. Zaczyna rozmowę i nie pozwalając odpowiedzieć wychodzi.
Kobiety. Pff i humorki.
Siada na kanapie i włącza mecz. Tak strasznie nie chce nic do niej czuć. Czemu to takie trudne.
Zawsze był chłodny . Kobiety były na jedną noc. Ale teraz jest obrażona, może mu przejdzie podczas kiedy ich stosunki są jakie są.
Leonie siedzi na huśtawce. Ciekawe czy ona tez będzie wymiotować. Jest ciekawa tego jak będzie wyglądać dziewięć przyszłych miesięcy.
Siedzi tak bardzo długo. Jest późno gdy przebiera się w spodenki i koszulkę. Idzie do pokoju Harryego. Posuwa go rękoma i kładzie się przy nim przytulona.
Brunet przez sen obraca się plecy i mruczy coś cicho. Ona słucha jego spokojnego oddechu.
Sama w końcu przy nim zasypia.
Budzi ją jakiś pomruk. Przeciera oczy. Harry gada coś przez sen trzymając nogi dziewczyny między swoimi. Leonie lekko odgarnia włosy z jego czoła. Przejeżdża palcami po policzku mężczyzny.
Czuje uścisk na plecach i dopiero wtedy zdaje sobie sprawę że Harry ją obejmuje. Jest pewna, że śpi. To nawet dobrze. Czuje się bezpieczna w jego ramionach.
Wie że Brunet nie lubi gdy jest w jego łóżku. Ostrożnie wymyka się z jego ramion. Nie chce, aby był zły. Schodzi na dół i siedzi w piżamie na kanapie oglądając coś. Pół godziny później dołącza do niej mężczyzna.
- Cześć Hazz. - mówi odwracając się w jego stronę.
- Cześć - czochra jej włosy i idzie do kuchni.
Ta zrywa się zaraz za nim. Wyprzedza go i zajmuje się śniadaniem.
- Boże jaki miałem sen.. - przeciąga się.
- Jaki Harry? - pyta bardzo ciekawa. Ma miły i łagodny ton.
- Nie pamiętam, ale wyspałem się jak nigdy.
- Dobrze wiedzieć...- uśmiecha się pod nosem robiąc mu kawę.
Po śniadaniu chłopak wychodzi z domu prawie na cały dzień. Leonie siedzi sama. Czyta książki.
Lektura tak ją wciąga że nawet nie zauważa gdy chłopak wraca.
- Cześć.- macha mu.
Siada w fotelu naprzeciwko niej i opiera łokcie na kolanach.
- Gadałem z Niall em.
- Tak na temat?
- Powiedział że możesz z nim zamieszkać.
- Wiesz bo ja...Jednak ci przeszkadzam tak?
- Nie przeszkadzasz. Dokończ - patrzy na nią.
- Chciałabym tu zostać.
- Dobra, zapomnij. - Stylesa szlag trafia że nie może nic wymyślić.
- Chcesz się mnie pozbyć ale chcesz żebym była pod kontrolą.
- Nie rozumiesz.
- Bo nie mówisz?
- zostajesz. Dla mnie w porządku.
- Postaram się o lepsze sny - zamyka książkę.
- Co?
- Nic Hazz Nic.
- Powiedz o czym mówiłaś.
- O tobie.
- sama mówisz jakbyś chciała a nie mogła.
- Wiesz gram tajemniczo. Tak jak ty.
- Jestem otwartą księgą mała.
- Zwłaszcza w nocy.
- Czemu do cholery przyszłaś do mojej sypialni?
- Bo tylko przy tobie jest dobrze.
Harry chce już odpowiedzieć ale docierają do niego jej słowa i go blokuje. Leonie wpatruję się w jego. Jej wzrok zjeżdża z oczu na usta i niżej, a potem znów wraca do zielonych szmaragdów.
Mężczyzna wstaje , przełyka ślinę i przyciąga ją od razu łącząc ich usta. Silnym ramieniem bacznie oplata jej talię tak że gdy ją puszcza to Leonie znowu opada na sofę.
- idę popływać.. - mówi i schodzi na dół.
Le leży na kanapie, szybko oddychając. Co do cholery?! Jeden pocałunek, a zaparł jej dech w piersiach.
Styles jak zwykle zrzuca ubrania i wskakuje do wody. Wyładowanie się zajmuje mu prawie dwie godziny. Bierze ręcznik i idzie pod prysznic. Ciepła woda po treningu to jest to.
Po pół godzinie wychodzi. Idąc do jadalni czuje zapach smażonego mięsa. Coś jak z grilla. Leonie miesza w misce robiąc sałatkę. Jednocześnie zerka na elektryczny grill na blacie.
- Zachcianka czy nerwica natręctw?
- Zachcianka - odpowiada wkładając słomkę do ust i pijąc sok z lodem.
- Jest 8 Leonie. Nie za późno?
Odwraca głowę w jego stronę i mruży oczy.
- Nie dbam o figurę. Będę gruba, brzydka, no akurat już jestem, nie zwracająca na nikogo uwagi. Jeść mi nie zabronisz.
- Miałem na myśli zdrowie - mówi kompletnie zszokowany.
Dziewczyna opiera się jedną ręką o blat, jedząc pokrojonego pomidora.
- Raz nic się nie stanie tak? No właśnie. Fasolce to nie przeszkadza. Dziś wyjątkowo.
- Skoro tak uważasz - śmieje się.
- Siadaj, sama jeść nie będę.
- Ale nie przychodź do mnie w nocy, że cię brzuch boli - uprzedza i zaczynają jeść.
- Że mnie brzuch boli to nie przyjdę, ale ... -mamrocze do siebie.
- w tym domu nic cię nie zje. Masz moje słowo.
- Ja wiem. - odpowiada kiwając głową na boki. Włosy wchodzą jej do oczu, gdy tak robi. - Ale ty jesteś taki przytulaśny.
- W życiu. - mówi odnosząc talerze.
- Twoje niedoczekanie - szepcze cicho dziewczyna i biegnie pod prysznic.
W łazience jednak, decyduje się na wannę. Napełnia ją ciepło wodą i rozbiera się. Siedząc w wodzie woła chłopaka.
- Harry, chodź mi pomożesz!
Chłopak biegnie po schodach wpadając do łazienki przestraszony.
- Nie mówiłam, że mi coś jest - odpowiada Leonie. Wyciąga z jego kieszeni telefon, gdy on dochodzi do siebie. W jednej chwili znajduje się wannie.
- Jesteś jakimś zesłanym na mnie przekleństwem.
Dziewczyna śmieje się siadając na jego kolanach.
- To nam nie potrzebne – ściąga jego mokrą marynarkę. – To też – zajmuje się koszulką. Przy okazji całuje jego szyje, ramiona i tors.
- Podobno już zaszłaś, więc o co chodzi?
- O ciebie.
- O mnie? - całuje jej szyję.
- Nie robiłam tego tylko dla ciąży. - Rozpina jego spodnie Mrucząc.
- Siedzisz na mnie naga. Teraz uwierzę pewnie we wszystko.
- Nareszcie mam jakaś przewagę. Kamień z serca - teraz to ona go całuje po szyi.
- Niall nie ma racji. Jesteś mistrzynią intryg, a jeszcze nie umiem cie rozgryźć - osuwa swoje spodnie z bokserkami.
- Wcale nie. Jestem łatwa do przejrzenia. - siada wygodniej unosząc swoje biodra.
- Więc muszę być ślepy...
- Zdecydowanie. - nakierowuje jego męskość na swoje wejść i chowa twarz w zagłębienie szyi Harryego.
- przez Twoje próby tydzień to była wieczność - wzdycha.
- Tak. - opłata go rękoma poruszając się.
Styles kładzie dłonie na jej biodrach i zgina kolana o które może się oprzeć blondynka.
Dziewczyna mówi mu takie rzeczy do ucha, że nie trzeba wiele.
Ten za to powtarza na około jej imię.
- Już... - Leonie ma łzy w oczach. Tak działają na nią te wszystkie emocje.
Gdy chłopak uspokaja oddech dostrzega ślady na policzkach dziewczyny.
- Boże co zrobiłem?
- Nic. - kręci głową. - Po prostu było cudownie.
- Przecież płaczesz..
- Bo wszystkie emocje we mnie...wybuchły.
- Przepraszam - całuje jej dłoń.
- Chodźmy do łóżka.
- No tak, przeziębisz się jeszcze - wyciąga ją i owija ręcznikiem
Dziewczyna sięga po koszulkę do spania i majtki.
- Na pewno wszystko okay? - upewnia się Brunet
- Tak Harry. Niektórzy bardzo mocno przeżywają przyjemność.
- Więc lepiej nie..
- A do tego doszły te wszystkie zdarzenia z ostatnich dni - wsuwa rękę w jego dużo większą i ciepła.
- Po prostu zaśnij skarbie.
- Chcę z tobą.
- Wskakuj pod kołdrę, zaraz przyjdę.
Zadowolona idzie do swojej sypialni i wdrapuje się na łóżko.
Chłopak schodzi na dół. Próbuje zadzwonić do Nialla ale ten nie odbiera więc Brunet domyśla się co to znaczy. W trochę gorszym humorze wraca na górę i wchodzi do swojej sypialni. Dziwi się nie widząc tam Leonie. Kieruje się więc do jej pokoju.
Dziewczyna ma zamknięte oczy. Wygląda na to, że śpi przytulona do poduszki z jego koszulka przy policzku.
- Leonie? - odzywa się cicho.
- Hm? - słyszy pomruk.
- Szukałem jej mała.
- Nie oddam - mocniej przytula koszulkę. Wtula w nią nos.
- Małpa..
- Chodź tu.
- Masz ją, po co ci ja?
- styles.
- troje to za dużo skarbie. - powstrzymuje śmiech.
- Nawet czworo - wyciąga rękę i na ślepo przyciąga go do siebie.
- No tak - chłopak wchodzi pod kołdrę.
Leonie kładzie się na nim. Jest dość lekka, więc brunetowi nie jest ciężko. Harry gładzi jej plecy i dłonią sunie coraz niżej aż zatrzymuje się na tyłku dziewczyny. Ta cicho chichocze, ale nie rusza się. Składa delikatny pocałunek na jego obojczyku i na dobre zasypia. Harry przez dłuższy czas patrzy na nią, ale również odpływa.
~~~~~~~*~~~~~~~~
Wciąż mój internet szwankuję jednak mam nadzieję, że Wam się podoba :)
JEŚLI LUBICIE OPOWIADANIE TYPU MERCEDES TO TUTAJ NOWE ---> http://amnesia-fanfiction-black-malik-wilson.blogspot.com/
Awwww ♥
OdpowiedzUsuńOooo <3
OdpowiedzUsuńcudo !
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial <3<3
OdpowiedzUsuńJeeeju... Zakocha się jeszcze w niej! Ja to wiem! Zakocha! rozdział boski :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Buziaki :*
A.
;***'!
OdpowiedzUsuńświetny i ty dobrze o tym wiesz
OdpowiedzUsuńrozdział świetny! :* czekam na next :)
OdpowiedzUsuń;*
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :* czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńNext! <33 Matko genialne po prostu
OdpowiedzUsuńHEJ!!! ;***
OdpowiedzUsuńPostanowiłam nominować Cie do LIBSTER AWARDS. Ciekawie piszesz.!!! ;D
Informacje u mnie...
http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com <333