Jako że chłopaka nie ma w domu, Harry wraca do siebie wysyłając wiadomość reszcie.
Wszyscy postanawiają najść blondyna, gdy ten w końcu odwiedzi swój dom.
Styles robi jakieś zakupy i wszystko rozpakowuje. Leonie nie ma w domu. Jest w przedszkolu i w tym momencie maluje z dziećmi dekoracje.
Maluchy mają świetny ubaw.
Dziewczyna też. Lubi prace plastyczne. Zawsze wymyśla coś ciekawego. Tym razem są to bałwanki i śnieżynki.
Potem naklejają je na wszystkie okna. Leonie schodzi z drabiny po naklejeniu ostatniej ozdoby. Schyla się i zbiera zabawki, które dzieci przez cały dzień porozrzucały. Nucąc pod nosem układa je w pudłach. Dobry humor się jej trzyma. Z westchnieniem zamyka ostatnią szafkę. Podsuwa krzesełka do stolików i stwierdza, że wszystko pochowane.
Zabiera torebkę, ubiera płaszcz i wychodzi. Spacerem wraca do domu po drodze jedząc kupione lody. Ma jeszcze trochę drogi. Wybiera numer do brata. karo:)
Ten odbiera dopiero po paru sygnałach.
- Cześć Niall. Przyjdziesz dzisiaj?
- Mam parę spraw do załatwienia.
Wzdycha zwalniając tempa.
- Ciągle masz.
- nic Ci nie poradzę.
- A kiedy będziesz mógł?
- Niech będzie jutro.
- Robisz mi łaskę? Jak nie chcesz to nie musimy. Wiem, masz lepsze zajęcia. Masz rację. - mówi spokojnie. - To cześć - rozłącza się.
Zła chowa telefon do torby i wchodzi do domu.
- Jestem, ale to i tak nikogo nie obchodzi – mówi raczej do siebie.
Rozbiera się i szybkim krokiem udaje do kuchni. Wyjmuje z szafki szklankę, gdy na blat wypada jakieś pudełko leków. Blondynka bierze je do rąk czytając, a zaraz po tym jej policzki robią się czerwone ze złości.
- Harry, uduszę cię kiedyś…
Obraca pudełko w palcach zagryzając wargę.
Trzeba było ją pobudzać hormonami?! Poważnie. To się teraz odwdzięczy.
Styles zamyka za sobą drzwi niosąc skrzynkę piwa.
Zdecydowanie przyda się to na dzisiaj. Stawia ją w kuchni na podłodze. Leonie czyści zlew, pocierając co chwila ręką nos. Ona wie, że jest irytująca i denerwująca, ona dobrze to wie, ale bardzo kocha swojego brata i chce mieć z nim dobre stosunki.
- Cześć mała.
- Hej Harry - odpowiada z westchnieniem. - Okropna jestem no nie? Nawet nie musisz odpowiadać. - mówi szorując dalej i tam się patrząc. - Ja wiem, że czasem ciężko się ze mną dogadać, ale nie może być aż tak źle. Nie może prawda? No i ja nie rozumiem. Co ja mu złego zrobiłam, że od początku najchętniej by się mnie pozbył. O tak o.
- Leonie o co chodzi? - odwraca ją w swoją stronę.
- O Nialla. – mruga oczami.
- To nie tak że on cię nie chce. Kocha cie. Bardzo cie kocha mała, ale teraz ma trochę trudny okres w życiu.
- Trudny? Co znaczy trudny? Ma problemu? - wyrzuca z siebie.
- Coś takiego..
- Nie powiesz prawda?
- on tego nie chce, ale obiecuję że się tym zajmę. Okay?
- No dobra. - oddycha spokojnie. Jemu ufa.
- Nic co usłyszałem w twoim monologu nie jest prawdą.
- Wydaję mi się, że po części jest.
- Masz rację. Ciężko się z Tobą dogadać.
- Mówiłeś ze ja robię intrygi. Mój drogi nie ja wsypywałam hormony.
- TY je skutecznie połykałaś.
- I bez hormonów mi mokro na twój widok. - mówi oczywista rzecz.
- I tak ma być. Dostawałaś to tylko do swojego pierwszego razu skarbie.
- To dobrze. Widzę ze będziesz mieć gości. Pójdę do Hope na noc.
- Możesz zostać.
- Niee. Chodź zjesz.
~~ *~~
Dwa miesiące zajęło by Emilia zamieszkała z Liam em i Denisem. Mały blondyn wchodzi przed północą do ich sypialni zaspany.
- Mamo...
Liam siada patrząc na syna. Wyciąga do niego ręce.
Ten wdrapuje się na łóżko i od razu przytula do bruneta.
- Nie zostawisz mnie nigdy?
- Mały.. - mężczyzna wie co znowu śniło się Denis owi. Często krzyczał w nocy mamę.
- A ona? – patrzy na Emilię. To pierwsza dziewczyna do której się tak przywiązał nie licząc Holly, Perrie i Leonie bo to co innego.
Liam patrzy na śpiąca obok dziewczynę i uśmiecha się.
- Ona kocha cię tak samo jak ja.
- Mogę spać z wami? - pyta czterolatek.
- Wskakuj - kładzie go między siebie a Emilie.
Denis wgrzebuje się pod kołdrę. Wraz z ojcem i macochą zasypia. Dziewczyna gdy rano się budzi jest mile zaskoczona. Całuje chłopca w czoło i wstaje idąc zrobić śniadanie.
W pewnym momencie silne ramiona obejmują ją od tyłu.
- Hej Li.
- miał zły sen..
- Biedny. - jest jej go szkoda. Często tak bywa, a to maluch.
- Uwielbia cię.
- Kocham go.
- Jesteś wspaniała. - całuje jej szyję i policzek.
- Chciałbyś mieć córkę?
- identyczną jak ty.
- Aww, słodki jesteś - odwraca głowę i muska jego usta.
- kocham Cię.
- Ja ciebie też.
We trójkę spędzają cały dzień.
Louis trzyma za rękę Christiana, chodząc z nim po sklepie. Kuca przed regałem z książkami.
- Którą wybieramy?
- z obrazkami.
- Nie. Jak się umawialiśmy? że czytamy?
- Tato..
- Nie Christian.
- Chcę tę.
Mężczyzna sadza na kolanie syna. Sam sięga po jakąś ciekawą książkę, którą może chłopiec czytać .
- Dobra ta.
- No i dobra – idą do kasy.
Potem wracają do domu.
~~~~~~~~*~~~~~~~~~
Ja dzisiaj wyjeżdżam na dwa tygodnie. MAM NADZIEJĘ, ŻE W KOŃCU BĘDZIE DUZO KOMENTARZY.
Dwa tygodnie bez twoich blogów? Umrę.
OdpowiedzUsuń<3 piękny <3
OdpowiedzUsuńSuper <3 Kofffam
OdpowiedzUsuńhttp://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! *.*
OdpowiedzUsuń2 tygidnie bez tego ff ?! O.o Ygh... A rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńTesknie..;** :'( czekam..;) BOSKI..! :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^ To moje ulubione opowiadanie <3 Czekam na nn ;* Ale żeby 2 tygodnie ? Nie wytrzymam xD Znaczy nie mam pretensji xD Jeśli to tak zabrzmiało ;d
OdpowiedzUsuńawww <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to :)
OdpowiedzUsuń