poniedziałek, 16 czerwca 2014

5. Taki twój los.



Styles codziennie pilnuje by Leonie wypiła wodę z tabletką którą jej rozpuszcza. Daje jej jednak pół dawki by wszystko szło wolniej. To jakby hormony pobudzające kobietę.
Dziewczyna oczywiście o tym nie wie. Na jej nieszczęście po to draństwo.
Styles jest dumny ze swojego pomysłu. Leonie siedzi w przedszkolu. Tylko tu czuje się normalnie. Harry ją odwozi i po nią przyjeżdża, a w międzyczasie nie ma jak opuścić budynku.
Policja nic by jej nie dala. Każdy zna Stylesa. Dziewczyna kończy układać zabawki. Zostało już nie wiele dzieci.
Harry przychodzi po dwójkę urwisów i zabiera dziewczynę. Wracają do domu po odwiezieniu dzieci.
- przeszło ci trochę?
- Miałam o to samo zapytać.
- A samopoczucie jak?
- Gorszego mieć nie można.
- Można ale niech ci będzie.
Blondynka wywraca oczami wchodząc na górę. Każdy dzień spędza w swoim pokoju. Prócz śniadanie które je w kuchni. Tylko wtedy pije te nieszczęsną wodę. Innych posiłków nie spożywa wiec Harry nie miałby okazji. Styles bierze ręcznik i idzie na swój prywatny kryty basen. Ma tutaj wszystko. Łącznie z sauną i siłownia.
Plac zabaw też jest. Mężczyzna pływa ponad godzinę.
Wychodzi z basenu i gdy jest suchy ubiera spodnie. Za to Leonie leży na łóżku wpatrując się w sufit. Palcami bawi się kosmykami włosów. Myśli nad różnymi rzeczami. Kocha dzieci ale nie myślała nad własnym
A jeśli już to z kimś kogo kocha. Z kimś z kim stworzy rodzinę. I z kimś kto nie zabierze jej dziecka tak po prostu.
To wszystko jest dla niej mega dziwne.
Nie dostaje odpowiedzi na żadne pytania. Zsuwa się z wygodnego łóżka i bierze koszulkę. Drepta do łazienki. Ściąga sukienkę oraz bieliznę. Wchodzi pod prysznic. Gorący strumień wody działa na nią kojąco.
Myje swoje ciało i włosy. Przebrana idzie do łóżka. Przykrywa się kołdrą. Harry widząc że dziewczyna więcej z nim rozmawia zwiększa dawkę mają ubaw gdy wszystko zaczyna działać. Widzi że jest. .hmm milsza? Bardziej chodzi oto ze jest obojętna. Nie reaguje nie odcina się.
I widać że coraz mniej radzi sobie z napięciem które powodują tabletki. Leonie w przedszkolu prawie zasypia. W nocy miała dziwne sny.
A Chris i Denis ani trochę jej nie oszczędzają. Rzuca im piłkę na placu zabaw. Druga opiekunka sprawuje nadzór. I tak dociera do końca zmiany aż przyjeżdża po nią Hazz.
Leonie ospale idzie do samochodu. Ma mieszane uczucia. Jedna część jej ciała chce spać  drugą aż coś nosi.
- Jak dzień? - słyszy.
- Nie psuj go.
- Grzecznie zapytałem..
- Szlag - zaciska uda. Już wie czemu ma zmiany temperatury.
- Co jest?
- Coś co cię nie dotyczy. Zatrzymaj się. - Pokazuje na Rossmana.
- ow... - idzie z nią i kupują co jej trzeba.
Po powrocie do domu Leonie od razu idzie do łazienki. Harry uśmiecha się pod nosem. Czyli wszystko już wie. Łatwo zgadnąć ze ma okres. Będą humorki oprócz tego. Ale przecież cały czas tak było. Mężczyzna ma tylko nadzieję że miesiączka nie wzmocni działania tabletek właśnie teraz
- Ile zapłacisz za dziecko? - blondynka staje przed nim.
- Słucham?
- Ile zapłacisz za dziecko. Chyba wyraźnie mowie.
- Tobie?
- Nie. Obamie.
- nie miałem zamiaru ci płacić. I tak to zrobisz, ale... Ile byś chciała?
- No jasne. Zabierzesz mi dziecko i zostawisz z niczym. Przynajmniej abym mogła sobie mieszkanie kupić.
- Dopóki będziesz w ciąży, będziesz miała wszystko, a potem wrócisz do swojego życia.
- Nie ma nic za darmo. Ja nie chcę być w ciąży a ty mnie do tego zmuszasz.
- Mogę Ci zapłacić, bez różnicy mi to. - wzrusza ramionami.
- Fajnie. Możesz znaleźć sobie inną? Jest dużo chętnych.
- Przecież wiesz że tego nie zrobię. Ile?
- Dlaczego?
- Ile?
- Czemu? Taka piękna idealna jestem ze musisz mieć moje dziecko ? Nie wydaje mi się.
- dobrze że mi się wydaje.
- A no i jeszcze żeby inteligencję po kimś odziedziczyło. Po ojcu nie ma szans.
- Dlatego mam ciebie.
- No ja wiem.
- Oj mała.. - kręci głową.
Dziewczyna prycha i idzie na górę. Wie że Harry już wie kiedy będzie miała dni płodne. To ją trochę martwi. Będzie musiała się z nim przespać. Nie wie jak to sobie wyobrazić. Ma być w ciąży, ale powiedział że może jej zapłacić..
Dochodzi do wniosku ze nie ma wyjścia. Jest w pułapce. Kiedyś i tak do tego dojdzie.
Holly sprząta po obiedzie. Kocha swoich chłopców ale czasem nie ma już siły do nich.
Louis zdecydowanie jest dużym dzieckiem. Christian i on to chaos. Panuje dziwny spokój gdy syn dziewczyny zasnąć po jedzeniu. Ta uwielbia na niego wtedy patrzeć.
- Nie przeszkadzam? - obok niej pojawia się Perrie.
- Nie, coś ty. - dziewczyna ją przytula.
- Byłam u lekarza. Zayn zwariował.
- Nie rozumiem - śmieje się.
- Wiesz na punkcie dziecka.
- To dopiero początek..
Blondynka Kiwa głową ze śmiechem.
- Ej. W ogóle to pomyślałam sobie....żal mi Leonie. Mogłybyśmy się zaprzyjaźnić z nią.
- Harry prosił żeby poczekać.. - Holly też jest jej szkoda.
- No wiem. Ale wiedz ze nic innego nie możemy zrobić  tylko pocieszać.
- Wiem..
- Słodki jest jak śpi - Perrie Pokazuje na małego.
-tylko wtedy.
- Zgodzę się..
- Herbaty?
- poproszę.
Blondynka siedzi u przyjaciółki do wieczora. Potem odbiera ją Zayn. Razem para wraca do domu.

20 komentarzy:

  1. moglabys wiecej opiaywac co dzieje sie u Harrego i Leonie ? po za ty rozdzial fajny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo super czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz piękne, ale proszę poprawiaj błędy ortograficzne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3 zapraszam do mnie
    http://whoareyoubaby-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.Czekam na kolejny,oby był jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. Czekam na następny. Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomomo awww <3

    OdpowiedzUsuń