Leonie opuszcza przedszkole, upewniając się że wszystko wzięła. Ochroniarze zajmą się zamknięciem placówki. Wysoka blondynka o zielonych oczach, pracuje tu już dwa lata. Kocha dzieci. Uwielbia ich radość, wtedy i ona się uśmiecha. Mimo, że czasem są męczące, nie zrezygnowałaby ze swojej pracy. Rusza chodnikiem, spoglądając na zadrapaną rękę. Są sytuacje takie, kiedy ma dosyć. Często takie uczucie powoduje u niej młody Tomlinson. Jest po prostu...nie do ogarnięcia. Dużo mówi, biega, jest nieprzewidywalny. Nie raz wywinął jakiś żart przedszkolanką a co dopiero kolegom. Z ojcem chłopca też trudno się porozumieć. Jego mama jest fantastyczną kobietą w wieku podobnym do blondynki. Jednak ona rzadko go odbiera. Niestety. Ona jest chyba surowsza dla syna. Leonie przechodzi przez ulicę, uprzednio się rozglądając. Wall Street jak zawsze jest pełne ludzi, śpieszących się gdzieś. Często siada w kawiarni przy ulicy i przygląda się wszystkiemu, zza szyby. Nowy Jork to miasto, które żyje swoim życiem.
~~*~~
- Denis! - Liam goni chłopca z pomalowaną koszulką w ręce.
- Tata! - malec krzyczy i biegnie dalej, przeskakując przez zabawki.
- Nie uratuje cię nic młody.. - chłopak łapie malca i za nogę podnosi do góry.
- Tatooo! - mały Payne krzyczy na cały dom, wisząc do góry nogami.
- Ej! - wpada syn Louisa i ratuje swojego przyjaciela.
Denis wystawia ojcu język i biegnie bawić się z Christianem. Dziewczyna Liama zaraz po porodzie ich zostawiła ale Payne nie rozpaczał długo. Samotnie wychowuje syna. Uważa, że robi to dobrze i Denis nie może narzekać. W domu każdego zawsze jest wesoło i głośno. Piątka przyjaciół często się odwiedza. Liam i Louis mają synów. Oprócz tego Tomlinson ma Holly, a Zayn Perrie. Jest jeszcze Harry i Niall. Ten drugi to blondyn o cudownych, niebieskich oczach na których widok każda dziewczyna wzdycha. Nie mówiąc o tym, że każdej robi się mokro. Żaden z nich nikogo nie ma. Obaj raczej wolą krótkie związki. Zazwyczaj zaczynają się wieczorem i do rana kończą. Harry jest za to szefem tego wszystkiego. Mimo iż jest najmłodszy to on przygotowuje plany akcji, obmyśla sprytne wyjścia i dowodzi grupą.
Dzisiaj są u Nialla.
- Nie no.., moje nowe supry.. - Horan chodzi po kuchni z pomaliwanymi butami w rękach.
Niall bierze na jedno ramię Perrie, na drugie Holly i idzie z nimi do salonu. Rzuca je na sofę i każdej taśmą związuje nogi.
- Ani jednego dziecka więcej..
- A ja jestem w ciąży - chwali się Perrie. - Masz pecha.
- Kłamiesz - patrzy na nią.
- SPYTAJ Zayna.
- Perrie kurwa błagam powiedz że kłamiesz.
- Nie - uśmiecha się szeroko. Jest bardzo szczęśliwa z tego powodu.
- Kurwa konkurs sobie urządzili..
- A ty biedaku żadnego mieć nie będziesz.
- Bo ja tak chcę. -prostuje się.
- Będziesz chciał inaczej - mówią równo. Obie są tego pewne. niall idealnie nadaje się na ojca.
Jest taki słodziaśny.
- Oni są podejrzanie do siebie podobni - wchodzi Harry z Chrisem na barana. - Myślałem że to Denis.
- Sugerujesz coś? - pyta Holly próbując odkleić taśmę.
- Właśnie tak. - śmieje się brunet.
- Nie jesteś zabawny. - wystawia mu język.
- Będzie dobra.. - mówi Styles do chłopaków wiedząc że zrozumieją.
- No skoro ty tak uważasz - odkasłuje Louis.
- Wieczorem jedziemy, podobno Hilton ma dostawę.
Wszyscy kiwają głowami. Denis ląduje w ramionach cioci Perrie. Holly zabiera Christiana do łazienki, aby umyć go z farb. Ta dwójka młodych pajaców jest wszędzie o każdej porze. Gdy chłopiec wraca do salonu, uśmiecha się znacząco do kolegi. Denis zagryza wargę chichocząc, gdy słyszą Nialla z garażu. Ups.
Chwilę później obaj ze szmatami jeżdżą po garażu mężczyzny.
- Wujek, no weź... - jęczy Chris. - Jestem chory.
- W dupie to mam. Raz, dwa..
- Nie ucz ich takiego słownictwa. Wyjdą na takich jak ty i będzie kolejna ofiara losu - obok niego staje Louis.
- Zawsze zostaje etat sprzątaczki.
- Brawo synku, ale jak już wylewałeś tę farbę to mogłeś wylać ją na auto - mężczyzna wzdycha rozczarowany.
- Tommo! - blondyn rzuca w niego jakąś szmatą.
- Horan szmato jebana!
- Szmato jebana! - słyszą obaj młodych i patrzą na siebie przerażeni.
- Cholera. Cicho, nie powtarzajcie tego!
- Mamo! - krzyczy Chris - Szmato jebana!
Louis łapie go i zakrywa mu usta ręką.
- Nie mów tak, bo zabiorę ci konsolę. I rower.
- Głupek - śmieje się Denis.
- Sytuacja opanowana…
Świetny.Zapowiada się bardzo ciekawie już się wciągnęłam.Nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńhahaha bardzo śmieszny jak na razie :) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Jezu uśmiałam się w pierwszym rozdziale ! ' Mamo ! Szmato jebana ! '
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to ! Świetny ;)
Pozdrawiam i weny życzę !
Lots of Love,
Julia xx
dobry szantarz nie jest zły ;>
OdpowiedzUsuńsuper !
Wow najlepsze mamo szmato jebana !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!
omfg zajebisty
OdpowiedzUsuńuwielbiam xx
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.Kocham i Denisa,jak i Chrisa.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego:)
OdpowiedzUsuńMamo, szmato jebana. Hahahaha to rozwaliło system :DDD
OdpowiedzUsuńsuper!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny... <3
OdpowiedzUsuńKocham rodzinę Tomlisnona <3
OdpowiedzUsuńJezus hahahhahahah :D
OdpowiedzUsuńśmiałam się jak to czytałam
słodziaśny
ohh o
i tak będę sobie wyobrażać przedszkolaka jako Barbarę Palvin a Holly jako ta blondynkę :p
tak mam
Zawsze Harry i Barbara XD
♡