sobota, 9 sierpnia 2014

16. Mamma mia.



Leonie wychodzi z przedszkola. Jest zimno, pada śnieg a na niebie widać księżyc. Nie lubi gdy dzień się tak szybko kończy. Udaje się do domu brata.
Wchodzi i zastaje go w kuchni pijącego wodę.
- Cześć Niall - całuje go w policzek.
- Cześć.
- Co tam?
- Suszy mnie po imprezie.
- Czyli nic nowego.
- Nie szczególnie.
- A wszystko już w porządku?
- Jestem czysty - mówi przez zęby.
- Czysty?
- Czysty.
- Nie interesuje mnie czy się myje sz.
- Więc Harry ci nie powiedział?
- Niall ty powiedz.
- Nie ma o czym.
- mów.
- A co u ciebie?
- Dobrze. - odpowiada siadając na krześle. - Jeszcze siedem miesięcy i koniec.
- Zazwyczaj na tym polega ciąża Leonie.
- Nie chodzi o ciążę.
- Tylko?
- Ze to co jest. ..Eee "związek" Harry’ego i mój.
- Uprzedzałem siostra..
- Wiem. Pamiętam - wzdycha.
- Czego byś chciała?
- Nie wiem. Po prostu Harry’ego.
- Zmienił się przy tobie.
- Naprawdę? Chciałam, żeby tak było.
- Na prawdę.
- Jak bardzo?
- Znacznie.
Rozmawiają jeszcze trochę. Leonie wraca do domu. Pali się tylko lampka i gra spokojna muzyka. Nie wie czy Harry jest. Cicho się rozbiera.
Stylesa znajduje w łazience. Zapala ostatnią świeczkę. Dostrzega dziewczynę i prostuje się.
- Przygotowałem ci kąpiel. Przepraszam za poranny wybuch. Przesadziłem.
- Już się nie gniewam - przenosi wzrok na wannę skubiąc palcami swój sweter.
- Twój sok pożyczkowy zamiast wina jak na filmach.
- Dzięki - ze śmiechem unosi kieliszek. Całuje mężczyznę w policzek zostawiając ślad błyszczyka.
- Miłej kąpieli skarbie - wychodzi z pomieszczenia.
Dziewczyna zadowolona powoli rozbiera się. Siada w wodzie dotykając palcami swojego brzucha.
Jest lekko okrągły, ale gdy ktoś nie wie to nie zauważy.
- Ciekawe czy jesteś damską Fasolką czy męska.
Opiera głowę o oparcie wanny i przymyka oczy. Nie lubi kłócić się z Harrym. Nie lubi go denerwować. Ale czasami po prostu się nie da. Podnosi powieki i podziwia wygląd łazienki. Jest świetnie w tym momencie.
Uśmiecha się do siebie. Odstawia kieliszek i myje swoje ciało oraz włosy. Po dokładnie całej godzinie, opuszcza łazienkę w ręczniku.
Przeczesuje palcami włosy i kieruje się do swojej sypialni.
Odkrywa kołdrę,  aby wziąć piżamę. Ubiera się poprawiając koszulkę Harryego. Przez chwilę zaciąga się jego zapachem i schodzi na dół. Cicho bosymi stopami drepta do kuchni. Nie chce go obudzić jeśli śpi , wiec zapala lampkę i zaczyna robić coś do jedzenia.
Je teraz nieustannie. O każdej porze dnia i nocy.
A to dopiero początek ciąży. Tym razem zadowala się sałatką z gyrosem.
Wkłada naczynia do zmywarki. Staje ze szklanka soku przy oknie tarasowym w kuchni. Opiera ramię o framugę i obserwuje wirujące płatki śniegu. Bardzo chciałaby tu zostać.
Ogród wygląda teraz ślicznie skąpany w śniegu i oświetlony blaskiem księżyca.
Zerka na kalendarz. Dzisiaj juz siódmy grudnia. Niedługo święta. Dziewczyna zastanawia się czy Harry ma jakąś rodzinę.
Może go o to zapyta? Zobaczy jutro. Idzie na górę i kładzie się do łóżka. Harry kończy rozmowę z Zaynem który zdaje mu raport o udanej akcji.
Odkłada telefon i zadowolony chowa broń. Zapala na chwile lampkę. Siedzi na łóżku patrząc na nowe zdjęcie usg.
Maluch jest coraz większy. Jeszcze niewiadomo co to będzie.
Chłopak uśmiecha się i odkłada papier. Zdejmuje bluzę i spodnie. Kładzie się do łóżka jednak nie mogąc zasnąć.
Około drugiej w nocy słyszy jęk. Leonie śni się,  że jej ojciec po raz kolejny robi awanturę a potem zabija jej mamę tępym nożem. Tak jest od kilku dni. To wspomnienie.
Harry podnosi się z łóżka i idzie do jej pokoju. Bez zastanowienia kładzie się obok niej i mocno przytula próbując ją uspokoić.
Dziewczyna łapie w ręce jego koszulkę i mocno zaciska palce.
- Nie! - krzyczy, gwałtownie siadając. Oddycha szybko.
- Spokojnie mała - czuje dłoń na plecach.
- Harry...- szepcze i odwraca się w jego stronę. Układa swoją głowę na twardej klatce bruneta.
- Ciii skarbie. Jestem i cie pilnuje. Nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuje. Nikt. Nic. Ci. Nie. Zrobi. Obiecuje mała. Możesz położyć się na środku autostrady a przysięgam że nawet nie poczujesz powietrza auta przejeżdżającego obok.
Leonie zamyka oczy. Teraz czuje się taka spokojna. Ukojona. Wtula twarz w zagłębienie jego szyi.
- Ale tylko przez 7 miesięcy? - pyta? miauczy? Cicho.
- Przez 7 miesięcy będę chronił was oboje. Potem nie mam pojęcia jak ale się rozdwoję. - mówi równie cicho.
- Czyli chociaż trochę...nie jestem obojętną ci osoba?
- Nie stałaś nawet obok takiej osoby - wzdycha.
Jej ciepły oddech łaskocze szyję Harry'ego. Ta mocniej się przytula.
 - Masz rodzinę?
- I to dużą. Chłopaki, dziewczyny... wy dwoje..
- Ale wiesz Harry...Pytam o tą prawdziwa...- uśmiecha się słysząc "wy dwoje".
- Powiem Ci jutro.
- Może być jutro. Wiesz? Wydaję mi się, że to będzie dziewczynka.
- Dlaczego.?
- Nie wiem. To takie przeczucie, że będziesz miał córkę.
- Będzie jak ty.
- No przecież wiem..- chichocze sensie.
- Śpij spokojnie, nie bój się - wkłada rękę pod jej bluzkę ale jedynie po to by gładzić ciepłą skórę na jej plecach.
Dziewczyna wtulona w jego ciało z nogami splątanymi z nim, odpływa w krainę Morfeusza.
Harry jednak już nie zasypia.
Rano leży, gdy Leonie się budzi. Blondynka ma potargane włosy i jest zaspana. Przeciąga się, a później pochyla chcąc pocałować go w usta. Jednak szybko sobie przypomina i tylko składa pocałunek na jego policzku.
- Zaspana wyglądasz prawie tak dobrze jak wtedy gdy dochodzisz. - przyciąga ją jeszcze bliżej siebie.
- Jesteś słodki. - odpowiada i śmieje się.
-Nie mów tak - suwa opuszkami palców po jej biodrze.
- Ale tak jest - opiera czoło o jego.
- Ale możesz zachować to dla siebie.
- Lubię cię uświadamiać.
- Jak ja cię zacznę uświadamiać to zobaczysz.. - w jednym momencie zaczyna składać krótkie, niedbałe pocałunki na jej ustach.
Dziewczyna bawi się jego włosami, zaplatając je na palcach.
- Mogłabym tak leżeć, ale muszę iść. - podnosi się i zsuwa z łóżka.
- Jadę dzisiaj z Lou w pewnej sprawie i będę za 2-3 dni - słyszy za sobą.
- No dobra - mówi ubierając się. - a ten...co to znaczy czysty?
- Nie brudny?
- "Jestem czysty".
- Albo chodzi o zarzuty, albo dragi.
- Ja...- opiera się rękoma o komodę głęboko oddychając.
- Wszystko dobrze?
- Niall tak powiedział.
- Kur... Może nie o to mu chodziło?
- A niby o co?
Chłopak wzrusza ramionami przecierając dłońmi twarz.
- Świetnie - zła zakłada spodnie.
- Jest duży Leonie.
- Jest moim bratem i wiesz martwię się o niego.
- Mam go na oku.
Dziewczyna nie odpowiada. Skoro powiedział,  że jest czysty...
Razem jedzą śniadanie.
Ponieważ pada śnieg,  Harry Odwozi dziewczynę do pracy. Ta ciągle myśląc o bracie, wchodzi do przedszkola. Gdy tylko przychodzi Chris z Denisem nie ma szans na spokój.
Chłopcy mają dziś strasznie dużo energii i to daje w kość.
- Zaraz któregoś zabije...- siada bez sił na ławce.
- Muszę siusiu! - krzyczy Chris gdy Denis na nim siedzi.
- Na litość... Zlaź z niego. - dziewczyna podnosi chłopca.
- Umarłem - Chris wywala język i zamyka oczy.
- Dzięki Bogu - wchodzi Louis.
- Ej siusiu!
- Idź z nim Leonie a ja zajmę się gówniarzami.
- Okay.
Dziewczyna idzie z chłopcem do toalety. Gdy wraca na sali panuje cisza a dzieci siedzą prosto jak by bały się ruszyć.
Boże co on im zrobił?
- Dzięki Louis...
- Nie zlałeś się? - pyta syna.
Obraża się wystawiając mu język.
- Odwieść cię? - pyta ją.
- Jak możesz.
Louis odwozi ją do domu
- Dzięki. Pa chłopcy -wysiada i wchodzi do domu.
Harrego już nie ma. niestety, ale jak wróci to ma do niego wielką prośbę. Będzie go musiała mocno przekonać. Siada na fotelu w jego swetrze z książką. Bierze telefon i pisze sms do niego. " pusto bez ciebie. "
Odkłada urządzenie i czyta lekturę.
Wieczorem wpada Denis z Perrie. Dziewczyny siedzą na kanapie rozmawiając.
- I jak wiesz już co będzie? - pyta Leonie.
- Nie chce wiedzieć.
- Ja też.
- Będą niespodzianki.
- A jak się czujesz?
- Całkiem dobrze.
- Zjesz cos? Denis ?
- Ja chcę - mówi malec.
Dziewczyna glaszcze go po głowie i wstaje. Chłopiec układa z klocków wieżę. mimo wszystko jest tu dużo zabawek. Denis i Christian zawsze coś tu zostawiają. Leonie wchodzi do kuchni i otwiera lodówkę. Przez dłuższy moment zastanawia się co może mu dać. W końcu wymyśla,  że będzie makaron z serem. Wyjmuje odpowiednie produkty i przygotowuje Denisowi kolację. W zajęciu przerywa jej telefon. Harry. Odbiera go, mieszając w patelni. Zapewnia chłopaka, że wszystko jest w porządku. Chciałaby kiedyś po "Tęsknię" dodać jeszcze "kocham". ale chyba jeszcze nie teraz. Wyciąga talerz i nakłada makaron. Niesie to na stół.
- Proszę mały  - wola go.

10 komentarzy:

  1. Wspaniały :* Mam nadzieję, że Leo i Hazza będą ze sobą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się dzieje <3
    Super :*
    Czekam na nn :D
    Zapraszam do mnie...
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jej świetne <3 i oczywiście na końcu dodaje 'kocham' ;* <3 :D

    OdpowiedzUsuń