Leonie
wychodzi z przedszkola. Jest zimno, pada śnieg a na niebie widać księżyc. Nie
lubi gdy dzień się tak szybko kończy. Udaje się do domu brata.
Wchodzi
i zastaje go w kuchni pijącego wodę.
-
Cześć Niall - całuje go w policzek.
-
Cześć.
-
Co tam?
-
Suszy mnie po imprezie.
-
Czyli nic nowego.
-
Nie szczególnie.
-
A wszystko już w porządku?
-
Jestem czysty - mówi przez zęby.
-
Czysty?
-
Czysty.
-
Nie interesuje mnie czy się myje sz.
-
Więc Harry ci nie powiedział?
-
Niall ty powiedz.
-
Nie ma o czym.
-
mów.
-
A co u ciebie?
-
Dobrze. - odpowiada siadając na krześle. - Jeszcze siedem miesięcy i koniec.
-
Zazwyczaj na tym polega ciąża Leonie.
-
Nie chodzi o ciążę.
-
Tylko?
-
Ze to co jest. ..Eee "związek" Harry’ego i mój.
-
Uprzedzałem siostra..
-
Wiem. Pamiętam - wzdycha.
-
Czego byś chciała?
-
Nie wiem. Po prostu Harry’ego.
-
Zmienił się przy tobie.
-
Naprawdę? Chciałam, żeby tak było.
-
Na prawdę.
-
Jak bardzo?
-
Znacznie.
Rozmawiają
jeszcze trochę. Leonie wraca do domu. Pali się tylko lampka i gra spokojna
muzyka. Nie wie czy Harry jest. Cicho się rozbiera.
Stylesa
znajduje w łazience. Zapala ostatnią świeczkę. Dostrzega dziewczynę i prostuje
się.
-
Przygotowałem ci kąpiel. Przepraszam za poranny wybuch. Przesadziłem.
-
Już się nie gniewam - przenosi wzrok na wannę skubiąc palcami swój sweter.
-
Twój sok pożyczkowy zamiast wina jak na filmach.
-
Dzięki - ze śmiechem unosi kieliszek. Całuje mężczyznę w policzek zostawiając
ślad błyszczyka.
-
Miłej kąpieli skarbie - wychodzi z pomieszczenia.
Dziewczyna
zadowolona powoli rozbiera się. Siada w wodzie dotykając palcami swojego
brzucha.
Jest
lekko okrągły, ale gdy ktoś nie wie to nie zauważy.
-
Ciekawe czy jesteś damską Fasolką czy męska.
Opiera
głowę o oparcie wanny i przymyka oczy. Nie lubi kłócić się z Harrym. Nie lubi
go denerwować. Ale czasami po prostu się nie da. Podnosi powieki i podziwia
wygląd łazienki. Jest świetnie w tym momencie.
Uśmiecha
się do siebie. Odstawia kieliszek i myje swoje ciało oraz włosy. Po dokładnie
całej godzinie, opuszcza łazienkę w ręczniku.
Przeczesuje
palcami włosy i kieruje się do swojej sypialni.
Odkrywa
kołdrę, aby wziąć piżamę. Ubiera się
poprawiając koszulkę Harryego. Przez chwilę zaciąga się jego zapachem i schodzi
na dół. Cicho bosymi stopami drepta do kuchni. Nie chce go obudzić jeśli śpi ,
wiec zapala lampkę i zaczyna robić coś do jedzenia.
Je
teraz nieustannie. O każdej porze dnia i nocy.
A
to dopiero początek ciąży. Tym razem zadowala się sałatką z gyrosem.
Wkłada
naczynia do zmywarki. Staje ze szklanka soku przy oknie tarasowym w kuchni.
Opiera ramię o framugę i obserwuje wirujące płatki śniegu. Bardzo chciałaby tu
zostać.
Ogród
wygląda teraz ślicznie skąpany w śniegu i oświetlony blaskiem księżyca.
Zerka
na kalendarz. Dzisiaj juz siódmy grudnia. Niedługo święta. Dziewczyna
zastanawia się czy Harry ma jakąś rodzinę.
Może
go o to zapyta? Zobaczy jutro. Idzie na górę i kładzie się do łóżka. Harry
kończy rozmowę z Zaynem który zdaje mu raport o udanej akcji.
Odkłada
telefon i zadowolony chowa broń. Zapala na chwile lampkę. Siedzi na łóżku
patrząc na nowe zdjęcie usg.
Maluch
jest coraz większy. Jeszcze niewiadomo co to będzie.
Chłopak
uśmiecha się i odkłada papier. Zdejmuje bluzę i spodnie. Kładzie się do łóżka
jednak nie mogąc zasnąć.
Około
drugiej w nocy słyszy jęk. Leonie śni się,
że jej ojciec po raz kolejny robi awanturę a potem zabija jej mamę tępym
nożem. Tak jest od kilku dni. To wspomnienie.
Harry
podnosi się z łóżka i idzie do jej pokoju. Bez zastanowienia kładzie się obok
niej i mocno przytula próbując ją uspokoić.
Dziewczyna
łapie w ręce jego koszulkę i mocno zaciska palce.
-
Nie! - krzyczy, gwałtownie siadając. Oddycha szybko.
-
Spokojnie mała - czuje dłoń na plecach.
-
Harry...- szepcze i odwraca się w jego stronę. Układa swoją głowę na twardej
klatce bruneta.
-
Ciii skarbie. Jestem i cie pilnuje. Nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuje. Nikt.
Nic. Ci. Nie. Zrobi. Obiecuje mała. Możesz położyć się na środku autostrady a
przysięgam że nawet nie poczujesz powietrza auta przejeżdżającego obok.
Leonie
zamyka oczy. Teraz czuje się taka spokojna. Ukojona. Wtula twarz w zagłębienie
jego szyi.
-
Ale tylko przez 7 miesięcy? - pyta? miauczy? Cicho.
-
Przez 7 miesięcy będę chronił was oboje. Potem nie mam pojęcia jak ale się
rozdwoję. - mówi równie cicho.
-
Czyli chociaż trochę...nie jestem obojętną ci osoba?
-
Nie stałaś nawet obok takiej osoby - wzdycha.
Jej
ciepły oddech łaskocze szyję Harry'ego. Ta mocniej się przytula.
- Masz rodzinę?
-
I to dużą. Chłopaki, dziewczyny... wy dwoje..
-
Ale wiesz Harry...Pytam o tą prawdziwa...- uśmiecha się słysząc "wy
dwoje".
-
Powiem Ci jutro.
-
Może być jutro. Wiesz? Wydaję mi się, że to będzie dziewczynka.
-
Dlaczego.?
-
Nie wiem. To takie przeczucie, że będziesz miał córkę.
-
Będzie jak ty.
-
No przecież wiem..- chichocze sensie.
-
Śpij spokojnie, nie bój się - wkłada rękę pod jej bluzkę ale jedynie po to by
gładzić ciepłą skórę na jej plecach.
Dziewczyna
wtulona w jego ciało z nogami splątanymi z nim, odpływa w krainę Morfeusza.
Harry
jednak już nie zasypia.
Rano
leży, gdy Leonie się budzi. Blondynka ma potargane włosy i jest zaspana.
Przeciąga się, a później pochyla chcąc pocałować go w usta. Jednak szybko sobie
przypomina i tylko składa pocałunek na jego policzku.
-
Zaspana wyglądasz prawie tak dobrze jak wtedy gdy dochodzisz. - przyciąga ją
jeszcze bliżej siebie.
-
Jesteś słodki. - odpowiada i śmieje się.
-Nie
mów tak - suwa opuszkami palców po jej biodrze.
-
Ale tak jest - opiera czoło o jego.
-
Ale możesz zachować to dla siebie.
-
Lubię cię uświadamiać.
-
Jak ja cię zacznę uświadamiać to zobaczysz.. - w jednym momencie zaczyna
składać krótkie, niedbałe pocałunki na jej ustach.
Dziewczyna
bawi się jego włosami, zaplatając je na palcach.
-
Mogłabym tak leżeć, ale muszę iść. - podnosi się i zsuwa z łóżka.
-
Jadę dzisiaj z Lou w pewnej sprawie i będę za 2-3 dni - słyszy za sobą.
-
No dobra - mówi ubierając się. - a ten...co to znaczy czysty?
-
Nie brudny?
-
"Jestem czysty".
-
Albo chodzi o zarzuty, albo dragi.
-
Ja...- opiera się rękoma o komodę głęboko oddychając.
-
Wszystko dobrze?
-
Niall tak powiedział.
-
Kur... Może nie o to mu chodziło?
-
A niby o co?
Chłopak
wzrusza ramionami przecierając dłońmi twarz.
-
Świetnie - zła zakłada spodnie.
-
Jest duży Leonie.
-
Jest moim bratem i wiesz martwię się o niego.
-
Mam go na oku.
Dziewczyna
nie odpowiada. Skoro powiedział, że jest
czysty...
Razem
jedzą śniadanie.
Ponieważ
pada śnieg, Harry Odwozi dziewczynę do
pracy. Ta ciągle myśląc o bracie, wchodzi do przedszkola. Gdy tylko przychodzi
Chris z Denisem nie ma szans na spokój.
Chłopcy
mają dziś strasznie dużo energii i to daje w kość.
-
Zaraz któregoś zabije...- siada bez sił na ławce.
-
Muszę siusiu! - krzyczy Chris gdy Denis na nim siedzi.
-
Na litość... Zlaź z niego. - dziewczyna podnosi chłopca.
-
Umarłem - Chris wywala język i zamyka oczy.
-
Dzięki Bogu - wchodzi Louis.
-
Ej siusiu!
-
Idź z nim Leonie a ja zajmę się gówniarzami.
-
Okay.
Dziewczyna
idzie z chłopcem do toalety. Gdy wraca na sali panuje cisza a dzieci siedzą
prosto jak by bały się ruszyć.
Boże
co on im zrobił?
-
Dzięki Louis...
-
Nie zlałeś się? - pyta syna.
Obraża
się wystawiając mu język.
-
Odwieść cię? - pyta ją.
-
Jak możesz.
Louis
odwozi ją do domu
-
Dzięki. Pa chłopcy -wysiada i wchodzi do domu.
Harrego
już nie ma. niestety, ale jak wróci to ma do niego wielką prośbę. Będzie go
musiała mocno przekonać. Siada na fotelu w jego swetrze z książką. Bierze
telefon i pisze sms do niego. " pusto bez ciebie. "
Odkłada
urządzenie i czyta lekturę.
Wieczorem
wpada Denis z Perrie. Dziewczyny siedzą na kanapie rozmawiając.
-
I jak wiesz już co będzie? - pyta Leonie.
-
Nie chce wiedzieć.
-
Ja też.
-
Będą niespodzianki.
-
A jak się czujesz?
-
Całkiem dobrze.
-
Zjesz cos? Denis ?
-
Ja chcę - mówi malec.
Dziewczyna
glaszcze go po głowie i wstaje. Chłopiec układa z klocków wieżę. mimo wszystko
jest tu dużo zabawek. Denis i Christian zawsze coś tu zostawiają. Leonie
wchodzi do kuchni i otwiera lodówkę. Przez dłuższy moment zastanawia się co
może mu dać. W końcu wymyśla, że będzie
makaron z serem. Wyjmuje odpowiednie produkty i przygotowuje Denisowi kolację.
W zajęciu przerywa jej telefon. Harry. Odbiera go, mieszając w patelni.
Zapewnia chłopaka, że wszystko jest w porządku. Chciałaby kiedyś po "Tęsknię"
dodać jeszcze "kocham". ale chyba jeszcze nie teraz. Wyciąga talerz i
nakłada makaron. Niesie to na stół.
-
Proszę mały - wola go.
aaaa <3
OdpowiedzUsuń1 :p
Usuńpiękny
OdpowiedzUsuńWspaniały :* Mam nadzieję, że Leo i Hazza będą ze sobą <3
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńfajny :*
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńAle się dzieje <3
OdpowiedzUsuńSuper :*
Czekam na nn :D
Zapraszam do mnie...
http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
jej świetne <3 i oczywiście na końcu dodaje 'kocham' ;* <3 :D
OdpowiedzUsuńFajniusi
OdpowiedzUsuń