niedziela, 17 sierpnia 2014

18. Lolly.


22 grudnia
 Właśnie dzisiaj jest ostatni dzień w przedszkolu. To dziś jest ta wigilia.
Dzieci są radosne. Śpiewają piosenki i cieszą się z prezentów.
Harry jako Mikołaj sprawdził się bezbłędnie.
Leonie siedzi mu teraz na kolanach,  gdy już wszystko jest posprzątane.
- Byłaś grzeczna w tym roku? - zostaje zapytana.
- No chyba tak - chichocze.
- A to - puka delikatnie w kulkę pod jej bluzką.
- To w szczególności.
- I kto zostanie szczęśliwym tatusiem?
- taki jeden popapraniec.
- Mam rozumieć że z kimś figlowałaś? - mówi do jej ucha.
- Tak troszeczkę - przyznaje cicho.
- Ty grzesznico.
- Och a Mikołaj nie figluje - dziewczyna niewinnie wkłada rękę do jego spodni.
- Mikołaj jest grzeczny - mówi niskim głosem dając jej w tyłek i wyciągając jej dłoń zanim było by za późno.
Wystawia mu język i znów się przytula.
- Co ze świętami kochanie?
- Jest Twój brat..
- Miałeś mi powiedzieć. Czy masz rodzinę.
- Nie wybieram się tam na święta.
- Dlaczego?
- Nie toleruje tego kutasa i nie siądę z nim przy stole.
- Jeśli mówisz o ojczymie...zaproś swoją mamę do nas.
-Nie przyjedzie. Wybrała jego... No i szczęścia kurwa. - mówi zły.
- Dlaczego...go no wiesz Hazz? -glaszcze jego policzek.
- Bo to kutas, przecież mówię.
- No ale musisz mieć powód.
- Mam - mówi krótko.
- Dobrze. Nie drążę. - Kicha cicho zatykając usta.
- Mówiłem że masz czapkę nosić. - zakłada jej kurtkę i czapkę Mikołaja i wracają do domu.
- Harry, ale ja nie wiem w końcu. Zazwyczaj spędzacie święta razem? Chłopaki itd?
- Co się martwisz. Wszystko załatwię.
- Tak? Martwię, bo nie wiem czy mam coś przygotowywać i o cholera, prezenty.
- Już kupiłaś.
- Tak, zapomniałam o jednej rzeczy. Chodź - ubierają się z powrotem i idą do auta. Dziewczyna każe mu jechać tam gdzie chce. Styles zatrzymuje się pod cmentarzem. Idą w kierunku stoiska ze zniczami i kwiatami.
Chłopak niesie wszystko idąc za blondynką. Dobrze wie gdzie zmierzają. Zatrzymują się przy odpowiedniej kwaterze. Dziewczyna zapala znicze na grobie matki. Brunet staje za nią i pociera jej ramiona by nie zmarzła oraz w geście wsparcia. Leonie lekko opiera na jego barku głowę, wpatrując się zdjęcie mamy. Przez chwilę rozmawia w myślach, przedstawiając jej też Harry’ego. Uśmiecha się i odwraca do chłopaka.
- Cmentarz to nie jest romantyczne miejsce – mówi blondynka cicho. – Ale… - rozsuwa kurtkę bruneta lekko. Wyjmuje z kieszeni kurtki metalowy krzyżyk. Staje na palcach, aby zawiesić go na karku Harry’ego.
Chłopak patrzy na nią i bierze między palce podarunek.
- Pamiątka rodzinna. – wyjaśnia Le, łapiąc jego rękę.
- więc ty.. Albo Niall.
- Nie musisz go nosić...
-Nie wiem czy powinienem
- Kocham cię. Powinieneś. chodźmy, bo jest zimno.
Bierze ją za rękę i ciągnie do wyjścia. Tuż za bramą przyciąga dziewczynę i całuje. Delikatnie ale z oddaniem.
- Nie chciałem tam, jakoś tak... głupio.
- Tak, zdecydowanie tam było głupio - uśmiecha się do niego stukając zębami.
- Będzie dobrze. Obiecuje. - zabiera ją do auta.
Leonie nie mogła wymarzyć sobie lepszych świąt. Były idealne. Spędzone z najbliższymi osobami. Wszyscy świętowali jednocześnie urodziny Louisa. Wszystko działo się w domu Tomlinsonów. Było pełno śmiechu i zabawy. Nikt nie chodził smutny chociaż przez chwilę. Chłopcy cieszyli się z każdego prezentu.
To zdecydowanie były udane święta.
Teraz Sylwestra Leonie, Harry, Niall i Caroline, którą blondyn poznał na terapii odwykowej, spędzają w Oslo. Dziewczyna jest jego terapeutką. Stara się go pilnować i pomagać, ale boi się że czasem czegoś nie widzi. Wszyscy mają nadzieję, że Niall jednak ich nie oszukuje.
Siedzą na stoku. Niall, Caro i Harry jeżdżą na nartach, a Leonie jak to się mówi „ donosi herbatę”. Stoi upijając kolejny łyk ciepłego napoju ze styropianowego kubka.
Obserwuje resztę zdając relacje swojemu maluchowi.
- Ale powiem ci, że twój tatuś wygląda aww. Wujek też, ale tatuś...
Śmieje się do siebie z własnych słów.
Opiera się o drewniany stół, gdy ktoś do niej podchodzi.
- Masz może telefon? - pyta blada dziewczyna z pobitym okiem.
Na jej twarzy widnieje mnóstwo siniaków, który sie nie zagoiły. Patrzy na Leonie zielonymi oczami, a dziewczynie zdaje się że widzi czyjeś obicie w żeńskiej skórze.
- Tak.. - po chwili zawahania odpowiada.
- Mogę skorzystać? Ja muszę zadzwonić - oczy brunetki świecą się od łez.
Leonie podaje jej telefon. Dziewczyna zagryzając wargę wybiera numer do brata i czeka.
- Bo.. ja nie wiedziałam co mam.... bardzo... przestań, po prostu.. - blondynka słyszy rozmowę w połowie.
Nie wie co się dzieje, ale dziewczyna jest ewidentnie pobita. Gdy tylko ta kończy rozmowę, Le podaje jej kubek herbaty.
- Dziękuję - oddaje jej telefon ale nie bierze napoju. - Nie zmarznie w taką pogodę? - pokazuje na brzuch.
- Chyba jest mu dobrze. Wszystko w porządku? Mogę ci jeszcze jakoś pomóc?
- Masz chusteczkę?
- Proszę - wyciąga opakowanie i jej oddaje. Zerka na stok, aby ocenić gdzie jest reszta.
Nie widzi żadnego z nich.
- Ludzie się gapią.. - dziewczyna przestępuje z nogi na nogę owijając się ramionami.
- Wiesz co? Chodź tam - wskazuje na drewniany domek. Restaurację, pod którą opiera się wiele nart. - Będzie cieplej. - zabiera ją do środka.
Ledwo drzwi za nimi się zamykają a wpada Harry. Łapie dziewczynę za ramię wyprowadza ją na zewnątrz bez słowa. Leonie stoi nie wiedząc co się stało. Co ta dziewczyna ma wspólnego z Harrym?
Gemma patrzy na brata, zagryzając rozciętą wargę.
- Prosiłem cię - mówi przez zęby - Prosiłem cię tyle razy, ale ty byłaś mądrzejsza. Musiał cię zlać tak żebyś nie mogła się ruszyć żeby do ciebie dotarło?! Mam ochotę jeszcze ci dołożyć!
- Kochałam go! - krzyczy, chcąc się usprawiedliwić.
- A teraz pewnie pieprzy tą drugą mądrą tak?!
- Och zamknij się! TY sam nie jesteś lepszy! Traktujesz dziewczyny jak zabawki.
- Oberwałaś bo chciałaś powiedzieć matce że jej fagas się z Tobą zabawia?
- Harry, skończ. – siada na ławce kuląc się w swojej kurtce. – Chcę do domu.
- Wracasz ze mną.. Do środka i ani słowa. - przytula ją mocno i wpycha z powrotem do środka.
Leonie siedzi przy stoliku bawiąc się serwetką. Gdy ich dostrzega od razu wstaje.
- To Gemma, moja siostra. - mówi Harry do niej. - Gemma to moja dziewczyna Leonie.
Zszokowane obie na siebie patrząc. Oczy mają mniej więcej jak spodki.
- Cześć Gemma.
- Cześć Leonie.
- Idę po coś do jedzenia - mruczy chłopak i zostawia je same.
- Nie wiedziałam, że ma siostrę.
- Nie wiedziałam że ma dziewczynę... I to jak ma..
Leonie na chwilę patrzy na swój brzuch, a potem na Gemmę.
- No tak... Czyli będziesz ciocią.
- Fajnie.
Dołącza do nich Niall i Caroline. Leonie przedstawia im nowo poznaną dziewczynę. Rodzeństwo siada obok siebie, a po drugiej stronie Horana Caro. Styles przynosi wszystkim ciepłą pizze i siedzą w kawiarni do wieczora.
- Możesz spać ze mną. - odzywa się brunetka obok blondyna.
- Naprawdę dziękuję. Miałam szczęście, że was tu spotkałam.
Objaśnia że mężczyzna ją tu zabrał. No a resztę już wszyscy znają.
Powoli zbierają się i wracają do hotelu. Caroline z Gemmą idą do jednego pokoju, Niall obok a do następnego Harry i Leonie.
Stylesa dalej nosi i ledwo się powstrzymuje. Żałuję że nie ma tu swojego basenu. Ściąga ciuchy i idzie pod prysznic.
Żal mu swojej siostry, ale też jest na nią zły. Ostrzegał ją. Jak ją zobaczył miał ochotę go zabić. Puszcza gorący strumień i wchodzi w sam jego środek.
Wypuszcza powietrze z ust. Lepiej. Jego mięśnie rozluźniają się. Po upływie kwadransu, idzie do łóżka. Leonie siada na jego plecach i masuje barki. I łopatki
- Jak go spotkam to zabije.
- Najważniejsze, abyś jej pomógł.
- Przecież chce.
- Rozluźnij się bo tak to nic nie zrobię.
- Nie mogę..
- Harry,  jak ty się denerwujesz to ja się denerwuje, a potem dziecko. Wiesz, jej już nic się nie stanie skarbie. Przecież zagwarantujesz jej bezpieczeństwo, a to ze go dopadniesz to oczywiście kwestia czasu - mocniej Przyciska swoje dłonie.
- Ty się nie możesz denerwować - odwraca się w jej stronę jak tylko może.
- Więc się Rozluźnij. - pochyla się patrząc mu w oczy.
- Ugh..
- Pomożemy jej. - patrzy na zegarek. - Jeszcze dwie godziny.
- Ale mi się nie chce..
- Ale czego? O...- dotyka swojego brzucha zaskoczona.
- Co jest?
- Dajże tę rękę - z uśmiechem kładzie ją tam gdzie trzyma swoją. To bardzo delikatny ruch.
- Okay to jest extra - odwraca się tak że blondynka siedzi na jego kolanach.
- Pobudziłeś Fasolkę i się ruszyła.
- Cześć mała.. albo mały. Masz pewnie dość mojego gadania co?
Na głos Harryego, maluszek znów się ruszył. Dziewczyna śmieje się, wtulając głowę w tors mężczyzny.
- Kocham Cię.
- Harry...- podnosi głowę spoglądając w jego oczy. - Wiesz, że cudownie słyszeć to od ciebie?
- Mała...ja to do... - pokazuje na jej brzuch zakłopotany.
- rozumiem. - odpowiada i przytula się do jego szyi. Rozumie.
- Ej blondynko.. Ciebie też kocham i to coraz bardziej.
- Wiesz,  że nie musisz tego mówić bo ja to tez powiedziałam. - jeździ palcami po jego dłoni.
- Wkręcałem cie. Skoro mówię to wiem co mówię. No i wiesz... Nawet moim łóżkiem mogę się podzielić.
- Przecież się dzielisz - śmieje się. - Jezu jesteś idiotą,  ale i tak cię kocham. - całuje go szybko w usta. - Co robimy przez te dwie godziny?
- Mam kilka propozycji - odwraca ich i teraz on jest nad nią.
- No więc słucham panie Styles.
- Najbardziej podoba mi się jedna wizja. Będzie przyjemność, wygoda i rozkosz.. - całuje jej szyję. - Wiesz o czym mówię?
- Musisz mi bardziej z wizualizować - mruczy podciągając jego koszulkę.
- Zamknij oczy..
- Nie, bo się ciebie boję jak cię nie widzę.
- Będzie cudownie, zobaczysz skarbie.
- Ta ta jasne - zamyka oczy.
- Teraz.. - mówi do jej ucha -.. wystarczy że zaśniesz. - całuje jej policzek i rzuca się obok niej chrapiąc głośno.
- Haha - zaczyna się śmiać i spycha go z łóżka tak ze zlatuje. - Ja łóżko. Ty podłoga. Może po północy mi się odmieni.
- Tu też jest wygodnie..
- Idiota - ze śmiechem opada na poduszki. Włącza wielki telewizor. Do pokoju puka kelner. Zdziwiona patrzy na młodego chłopaka.
- Szampan bez alkoholowy - posyła jej uśmiech podając kieliszek. -  I róża dla pięknej pani.
Odbiera od niego wszystko i zamyka drzwi. Zadowolona wkłada kwiatka do wazonu. Gdy patrzy na chłopaka ten na prawdę spi.
Przykrywa go i kładzie poduszkę pod głowę. Idzie do przyjaciół i brata, czekając na nowy rok.
Siada obok Caroline grającej na telefonie jej brata.
- Wiesz co? - szepcze jej do ucha. - Dobrze mu będziesz gotować i jest twój.
- Słucham?
- No mowie ci Caro.
- Przestań..
- podobasz mu się. Naprawdę.- uśmiecha się do niej.
- Chce mu tylko pomóc.
- No właśnie. A on ci ufa. To jest szok.
- taka moja praca - Uśmiecha się.
Leonie tylko się uśmiecha. Gdy jest za pięć dwunasta , biegnie obudzić Harryego.
Ten właśnie ubiera na siebie koszulkę. Razem schodzą do reszty. W wielkim ogrodzie wraz z innymi gośćmi hotelu witają nowy rok.
Oglądają kolorowe niebo świętując.
~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Więcej komentarzy = szybciej rozdział :)

13 komentarzy:

  1. Czyżby pierwsza? :)
    Już się nie mogę doczekać,aż dziecko się urodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten rozdział i w ogóle ten blog.Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne!
    Takie słodkie i wg!
    Jeju ubóstwiam Cię!
    Czekam na nn :* (jak zawsze )
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka :)
    Zostałaś nominowana do Liebster Award,więcej informacji na http://zaynmalikfanfordinarylove.blogspot.com/
    gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń